Duńczyk Kim Rasmussen z sukcesami prowadził reprezentację Polski. Z drużyną znad Wisły dotarł do najlepszej czwórki w MŚ 2013 i 2015.
- To był najlepszy okres w mojej trenerskiej karierze. Lubię ciężko pracować na sukces. Tak właśnie było w tym przypadku. Bardzo ciężko pracowaliśmy ze wszystkimi polskimi zawodniczkami na to, aby stać się lepszymi i wejść na europejski poziom - wspomina szkoleniowiec w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Teraz Duńczyk jako trener kadry Węgierek stanie po drugiej stronie barykady. Zapowiada sportową wojnę. Sentymenty pójdą na bok. - To będzie wojna, a nie ładny dla oka handball. Przy tak dużej stawce jest oczywiste, że obie drużyny będą się mylić w obronie i ataku. Wygra ten zespół, który szybciej opanuje nerwy - zapowiada Rasmussen.
Duńczyk nie ukrywa, że w tym meczu więcej do stracenia mają Polki, a nie jego drużyna. W przypadku porażki, Biało-Czerwone żegnają się z turniejem. Węgierkom do rozegrania zostanie mecz z Czeszkami.
- Siłą polskiej drużyny jest zespołowość. To jasne, że znam doskonale wszystkie polskie zawodniczki, lecz to kompletnie nie ma znaczenia. Na boisko sam nie wejdę - tłumaczy Duńczyk.
Polska - Węgry / 07.12, godz. 14:00
ZOBACZ WIDEO: Kanonada w Mediolanie, Inter zdemolował Chievo. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Wy pykniecie jutro Czeszki i tez zagracie w 1/8