- Na pewno nie będzie to łatwy rywal. Zaczął się w miarę dobrze prezentować - przestrzegał przed meczem z beniaminkiem Superligi Mateusz Zaremba. Nie ukrywał jednak, że Sandra Spa Pogoń nie jest słabszym zespołem. - Lepiej się zgraliśmy. Małymi krokami dojdziemy do tego, że zaczniemy wygrywać. Jego przewidywania okazały się być całkiem słuszne.
Pierwsza część spotkania mogła napawać gospodarzy optymizmem. Zaczęli bowiem od stanu 3:0, czego w tym sezonie jeszcze nie oglądaliśmy. Ciekawe zawody rozgrywał choćby Seweryn Gryszka, który nie tylko brał na siebie ciężar rozgrywania, ale i sam znajdował sposób na pokonanie Edina Tatara. Gościom wyraźnie brakowało rzutu z drugiej linii. Zupełnie niewidoczny był Kirył Kniaziew, którego trener Paweł Rusek szybko zmienił.
Gospodarze imponowali przede wszystkim obroną, a mecz piłki ręcznej wygrywa się właśnie w tym elemencie. Nieźle spisywał się w niej choćby Patryk Biernacki. Kilka skutecznych obron, w tym dwie z rzutów karnych zaliczył Sebastian Zapora. Mała zadyszka miejscowych dopadła tuż po upływie kwadransa spotkania. Szybko jednak wyciągnęli wnioski. Gdyby nie fatalnie wykonany rzut karny po końcowej syrenie Arkadiusza Bosego, wynik byłby naprawdę okazały. A tak stanęło na 14:9, co i tak było okazałym rezultatem.
Dobra końcówka pierwszej połowy jeszcze bardziej nakręciła miejscowych. Ci bowiem dość szybko postanowili pójść za ciosem. Wydatnie pomagał im w tym Zapora, który bronił wręcz kapitalnie. Kontry kończył Radosz. Szczecinianom wychodziło dosłownie wszystko. Już w 39. minucie mieli 10 bramek zapasu (21:11). W tej beczce pełnej miodu łyżkę dziegciu dołożył jedynie Biernacki. Dwukrotnie faulował w krótkim odstępie czasu, co spowodowało, że gra jego drużyny nieco się załamała. Przewaga może nie była zagrożona, ale czas płynął jakby wolniej.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: rzut przez całe boisko i bramka. Skrót meczu Piotrkowianin - Orlen Wisła Płock
[color=#000000]
[/color]
Czasy na żądanie trenera gości niewiele przynosiły. Jego zespół zatracił całkowicie skuteczność. Rzuty z nieprzygotowanych pozycji były niczym woda na młyn dla bramkarzy gospodarzy. Pomyłki z rzutów karnych także nie poprawiały i tak już trudnej sytuacji. Wydawało się jednak, że część strat uda się odrobić. Początkowo tak to bowiem wyglądało. Kiedy jednak w bramce pojawił się Marcin Teterycz, goście znów nie trafiali, niczym na zawołanie.
Sandra Spa Pogoń Szczecin - Energa MKS Kalisz 28:17 (14:9)
Sandra Spa Pogoń: Teterycz, Zapora - Radosz 4, Wąsowski, Bereżny 2, Krupa 4, Bosy 1 (0/1), Biernacki 1, Jońca, Jedziniak 2, Krysiak 5 (2/2), Zaremba 5, Gryszka 4, Fedeńczak
Karne: 2/3
Kary: 6 min. (Biernacki - 4 min., Gryszka - 2 min.)
Energa MKS: Tatar, Zakreta - Kwiatkowski, Galewski 3, Krytski 2, Bożek, Adamczak 1, Kobusiński, Drej 2 (0/1), Klopsteg 2 (0/1), Misiejuk 1, Grozdek, Kniaziew 2 (2/3), Wojdak 3 (0/1), Czerwiński 1 (0/1), Bałwas (0/1)
Karne: 2/8
Kary: 14 min. (Kobusiński - 4 min., Kwiatkowski, Misiejuk, Bałwas, Bożek, Czerwiński - 2 min.)
Czerwona kartka: Michał Czerwiński (za trafienie Teterycza w głowę z rzutu karnego w 56. min.)
Sędziowie: Bąk, Ciesielski (obaj z Zielonej Góry)
Widzow: 700