Udany powrót do gry Piotra Masłowskiego. To co najgorsze już za nim?

Materiały prasowe / KS AZOTY PUŁAWY / Na zdjęciu: Piotr Masłowski
Materiały prasowe / KS AZOTY PUŁAWY / Na zdjęciu: Piotr Masłowski

Rozgrywający Azotów Puławy Piotr Masłowski sobotnim spotkaniem ze Spójnią Gdynia zadebiutował na parkietach PGNiG Superligi sezonu 2017/2018. Jego drużyna wygrała 40:25, a on sam zdobył cztery bramki. - To był mecz na przełamanie - mówi.

Ostatnie problemy ze zdrowiem Masłowskiego to część nieco złożonej historii, która przystopowała na jakiś czas jego karierę. Zaczęło się we wrześniu ubiegłego roku, u progu sezonu 2016/2017. Pechowym meczem był okazał się wyjazd do Chrobrego Głogów. - Zostałem wtedy kopnięty w rękę przez rywala, nie miałem na to żadnego wpływu. Doznałem złamania kości śródręcza - przypomniał.

Po dwumiesięcznej przerwie w treningach i powrocie do gry plajmejker Azotów nie mógł do końca sezonu odnaleźć dobrej formy, sprzed kontuzji. Z nadzieją czekał więc na start tegorocznej odsłony PGNiG Superligi. Niestety nie dane mu było rozpocząć jej na parkiecie. - Na ostatnim treningu przed inauguracyjnym meczem ze Stalą Mielec, kolega z drużyny spadł mi na nogę. Pojawił się duży problem, ale tak to jest, że kontuzje w sporcie się zdarzają.

Miesiąc temu pojawił się tylko na ławce rezerwowych. W sobotę ze Spójnią Gdynia zagrał po raz pierwszy. Ból już mu nie doskwiera. - Jest bardzo dobrze, nic niepokojącego się nie dzieje. Trenuję z zespołem na pełnych obrotach od trzech tygodni - powiedział Masłowski. - Cieszę się, że mogłem wrócić i zagrać w Superlidze. Kilka moich rzutów wpadło do bramki, ale bardziej cieszy to, jak czułem
się na boisku po tak długiej przerwie - dodał.
 
W akcjach byłego reprezentanta Polski szybko pojawił się dawny błysk, którym zachwycał kibiców. W sobotę zaliczył między innymi celny rzut, oddany w ekwilibrystyczny sposób, będąc odwróconym tyłem do bramki. - Każda udana akcja, czy celne trafienie będzie wzmacniało moją pewność siebie. Mecz ze Spójnią był takim przełamaniem, żebym uwierzył w siebie i nie myślał o tym co było złe. Miejmy nadzieję, że to najgorsze już za mną.

ZOBACZ WIDEO Rafał Wolski: Liczę na kolejne powołania

Komentarze (0)