Robert Lis: Krótka ławka nie jest utrudnieniem, nie muszę robić zmian

WP SportoweFakty / RADEK ILLINICZ / Gabrijela Besen i Robert Lis
WP SportoweFakty / RADEK ILLINICZ / Gabrijela Besen i Robert Lis

MKS Perła Lublin w szlagierowym meczu 9. kolejki PGNiG Superligi zwyciężyła Vistal Gdynia 28:25. To druga z rzędu wygrana lublinianek z wymagającym rywalem. - Powoli się rozkręcamy - mówi ich trener Robert Lis.

Po sobotniej wygranej 28:20 z groźną Energą AZS Koszalin już we wtorek lublinianki wyszły na parkiet hali Globus, by zmierzyć się z aktualnym mistrzem kraju - Vistalem. Jak można się było spodziewać wygrana nie przyszła łatwo. W pierwszej połowie osiem razy notowano remis, takim zresztą wynikiem zakończyła się ta cześć meczu (13:13). Przez całe spotkanie tylko raz jedna z drużyn prowadziła wyżej niż różnicą 3 bramek.

- Trzeba pochwalić zespół za niesamowitą walkę. Nastawialiśmy się na to, że będzie ciężko, ale najważniejsze, że udało się wygrać. Szacunek tym większy, że graliśmy po długim wyjeździe do Koszalina. Osiem zawodniczek z pola zagrało dwa trudne mecze z rzędu i oba wygrały, to budujące - powiedział Lis.

Zauważył jednak pewien mankament w grze swoich podopiecznych. - Mogliśmy zagrać trochę lepiej w obronie, zwłaszcza jeśli chodzi o realizację przedmeczowych założeń. Nie do końca wszystko zafunkcjonowało, ale będziemy nad tym pracować - wyjaśnił, nie chcąc zdradzać szczegółów.

Tematem rzeką jest za to sprawa kontuzji w lubelskim zespole. Poza składem wciąż pozostaje pięć zawodniczek. - Jesteśmy przygotowani na to, że mamy krótką ławkę. To nie jest zaskoczeniem, bo w takim składzie gramy już od ponad miesiąca - stwierdził trener MKS-u Perły. - Nie jest to utrudnienie, wręcz przeciwnie - nie muszę robić żadnych zmian, grają te które mogą - dodał zachowując przez chwilę kamienną twarz. Dopiero salwa śmiechu jego rozmówców wywołała jego lekki uśmiech.

Po dawce czarnego humoru przyszedł czas na poważną refleksję. Choć i tu są już pewne powody do optymizmu. -  Od 1 listopada do lekkiego treningu wracają Alesia Mihdaliowa i Sylwia Matuszczyk. Nie będę podawał terminu ich powrotu do gry, bo jakoś ostatnio moje obietnice się nie sprawdzają. Na pewno idzie ku dobremu - zakończył z optymizmem.

ZOBACZ WIDEO: Ogromny błąd rywala dał bramkę Napoli. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: