Sławomir Szmal to jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy ręcznych w Polsce, ale także jeden z najskromniejszych. W pojedynku z Wikingami był najlepszym punktem swojego zespołu, ale po zakończeniu spotkania chwalił przede wszystkich swoich kolegów z boiska. Golkiper zawsze podkreśla, że postawa bramkarza w dużej większości zależna jest od jego współpracy z defensywą i dyspozycją obrońców.
- Nigdy nie powiem, że koledzy zawodzą. Chłopaki zagrali znakomity mecz w obronie i w całej drużynie widać było przede wszystkim ogromną walkę. Przez dłuższy okres w drugiej połowie dominowaliśmy, ale wiedzieliśmy też, jak drużyna z Flensburga jest przygotowana do tego spotkania. Ich mecze pokazały, że walczą do ostatniej minuty i w tym starciu wygrali jeden punkt - podsumował starcie 39-latek.
Zwycięstwo kielczanie stracili w ostatnim fragmencie spotkania, jeszcze na trzynaście minut przed końcową syreną prowadzili bowiem sześcioma bramkami.
- Przez ostatnie dziesięć minut mieliśmy naprawdę problemy, żeby zdobyć bramkę. Wiedzieliśmy, że ich mocną stroną jest obrona i bramkarz i to udowadniali przez całe spotkanie. Szczęście się do nas nie uśmiechnęło, ostatnia piłka wpadła zawodnikowi z Flensburga w ręce i dobijał właściwie do pustej bramki - powiedział Szmal i zauważył, że tylko jedna akcja w jego wykonaniu mogła całkowicie zmienić obraz spotkania: - Gdybym złapał jedną piłkę więcej, to wszyscy byliby zadowoleni.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Moryto w PGE Vive Kielce. "Nie ma mowy o wypożyczeniu"