Po przegranej 18:24 w pierwszym spotkaniu nastroje były zapewne minorowe. Czasu na poprawienie błędów, niewiele. Jurecki widzi w tym jednak pewien atut.
- Dobrze, że tylko dwa dni dzieliło te mecze. Nie było czasu na rozpamiętywanie tego wszystkiego. W Kwidzynie dostaliśmy niezłą lekcję. Po prostu zagraliśmy słabo, zwłaszcza nieskutecznie w ataku. Tylko obrona była bardzo dobra, co zresztą potwierdził rewanż.
- Na pewno w pierwszym meczu świetnie bronił Paweł Kiepulski. Sami też przestrzeliliśmy mnóstwo stuprocentowych rzutów, dużo było niewymuszonych błędów. To wszystko skumulowało się i stąd taki wynik - dodał.
W decydującym pojedynku drużyna Azotów była nie do poznania. - Wadim Bogdanow czynił cuda w bramce. W ataku zagraliśmy z dużo lepszą celnością i zdecydowanie spokojniej. Do tego kibice mocno nas wspierali. W tych trudnych momentach dali nam podwójnego powera, żebyśmy wytrzymali całe 60 minut - powiedział puławski obrotowy.
ZOBACZ WIDEO Azoty z brązem mistrzostw Polski. Zajrzeliśmy za kulisy bitwy o medal
Można stwierdzić "i vice versa"... - Tak. To było obopólne. My ich, a oni nas. Bardzo potrzebowaliśmy pomocy. Motywacji nam nie brakowało, bo każdy wiedział o co toczy się walka. Nasza forma od 2 miesięcy nie jest najlepsza. Gramy falami. Były różne momenty, ale dziś to wsparcie z trybun było bezcenne.
Bartosz Jurecki z niejednego "sportowego" pieca chleb jadł. Mimo tego - jak zapewnia - radość z brązowego medalu jest w nim ogromna. - Każde zwycięstwo cieszy, a medal mistrzostw Polski tym bardziej. Parę chwil spędziłem na boisku i wiem z czym to się je, ale naprawdę jestem bardzo zadowolony. To dopiero mój drugi krążek, bardzo go pragnąłem. Nie oszukujmy się, jestem już blisko końca kariery, ale liczę że uda mi się jeszcze powalczyć i coś osiągnąć.
Po trudach sezonu czas na zasłużony odpoczynek. Obrotowy Azotów ma już w głowie plany na wakacje. - Chcę spędzić dużo czasu w spokoju z rodziną, w końcu byłem tutaj sam. Może trochę w górach, albo nad morzem. Nie wiem na ile czas pozwoli, bo nie znamy dokładnego planu przygotowań. Na razie nie myślimy o tym. Chcemy się bawić i świętować z całymi Puławami.
Może uda się jeszcze pojechać na ryby z młodszym bratem, Michałem, który wywalczył z Vive Tauronem Kielce tytuł mistrza Polski? - Zobaczymy jak to będzie. Na razie mocno trzymałem kciuki, żeby zdobył złoty medal - zakończył.