Do przerwy lublinianki minimalnie prowadziły (15:14). Jeszcze 10 min. po zmianie stron miały dwie bramki przewagi, a czerwoną kartką - za niesportowy faul - została ukarana groźna Romana Roszak z Energi AZS. Po raz kolejny w tej rundzie rozgrywek wydawało się, że los wyciąga do Niedźwiedź i jej koleżanek pomocną dłoń. Rzeczywistość okazała się jednak dużo bardziej brutalna. Koszalinianki nie dość, że szybko odrobiły stratę, to od około 45. min. były w tym meczu stroną przeważającą.
- W drugiej połowie dało o sobie znać lekkie zmęczenie. W ataku pozycyjnym poruszałyśmy się dużo wolniej niż na początku. Jeśli piłka krąży w mniejszym tempie, obrona przeciwnika nadąża z przesuwaniem się. Ten element gry zadecydował o wyniku. Dużo krwi w obronie napsuły nam Nestsiaruk i Sądej, bardzo skuteczne były też skrzydłowe (Paulina Tracz i Marcelina Budnicka). Z kolei my nie wykorzystałyśmy zbyt wielu dogodnych sytuacji. Gdybyśmy zamieniły na bramkę chociaż połowę z nich, wynik byłby zgoła inny - oceniała .
W ostatnich minutach spotkania w grze MKS-u Selgros dało się też zauważyć brak zawodniczki, która chciałaby wziąć na siebie ryzyko rzucania. W tym momencie lublinianki ewidentnie piłka "parzyła" w ręce. Lubelska playmakerka biła się po meczu w piesi. - Jako środkowa rozgrywająca biorę na swoje barki dużą odpowiedzialność za to, że nasz atak pozycyjny nie wyglądał w tym meczu jak dobrze działająca maszyna. Zawsze jednak powtarzam, że siłą zespołu jest kolektyw, a nie jeden lider.
Wynik najgroźniejszego rywala lublinianek do obrony mistrzowskiej korony - Vistalu Gdynia, dawał nadzieje na zbliżenie się do gdynianek na 2 punkty. Brązowe medalistki z ubiegłego sezonu zremisowały bowiem z Pogonią Baltica Szczecin (27:27). - Wiele zespołów gra pod nas, a my nie potrafimy tego wykorzystać i to jest bardzo smutne. Tego punktu, który straciłyśmy w meczu z Energą może nam na bardzo zabraknąć.
By myśleć o 20. złocie dla lubelskiego klubu na stratę choćby punktu nie można już sobie pozwolić. Mało tego. Nie wszystko w końcowym układzie tabeli zależy już li tylko od lublinianek. Nie mogło więc zabraknąć pytania o wiarę w obronę mistrzowskiego tytułu. - Wierzymy w to - powiedziała rozgrywająca MKS-u. Myślę, że nie pozostało nam nic innego jak w to wierzyć - dodała po krótkim, ale jakże wymownym zawieszeniu głosu.
ZOBACZ WIDEO Serie A: asysta Karola Linettego. Sampdoria Genua 12 minut od przełamania [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Weź się za granie a nie komentowanie gry mężczyzn w Canal . To się odbija na twojej grze bo myślisz nie o graniu.Jak już chcesz komentować grę w TV to weź się tylko za baby ! Czytaj całość