- To jest sport, a w sporcie wszystko jest możliwe. Mamy sześćdziesiąt minut, czyli dużo czasu, by tę stratę odrobić i żeby mieć szanse na awans. Nastawiamy się na dobre zawody, bo przy swojej publiczności i w we własnej hali nie może być inaczej - twierdzi Karol Bielecki.
W pierwszym meczu mistrzowie Polski przegrali pięcioma trafieniami (28:33). Nie sam wynik, ale postawa zespołu w ostatnich dwudziestu minutach była jednak alarmująca - kielczanie kompletnie się pogubili i łatwo oddali prowadzenie w ręce rywali.
- Zbyt wygodnie i łatwo nam wszystko szło. Może trochę za bardzo się rozluźniliśmy i pozwoliliśmy żeby zespół z Montpellier nas doszedł, a później wyszedł na prowadzenie - tłumaczy przyczyny porażki rozgrywający i dodaje: - Zbyt dużo prostych, niewymuszonych strat. To był powód numer jeden naszej przegranej. Prowadziliśmy w tym spotkaniu przed długi czas i wydawało się, że zwycięstwo to będzie formalność, a mamy do odrobienia pięć bramek. W pierwszym meczu popełniliśmy dużo błędów technicznych w ataku, teraz musimy to wyeliminować. Trzeba zagrać konsekwentnie, szczelnie w obronie, a to da nam pewność i spokój i pozwoli na zniwelowanie przewagi rywali.
Zawodnicy Vive TauronU Kielce muszą zwyciężyć sześcioma trafieniami, jednak sami przyznają, że to nie będzie miało żadnego wpływu na ich podejście do tego starcia. - To, że podchodzimy do tego meczu ze stratą niczego nie zmienia. Jest to mecz, który musimy rozstrzygnąć na swoją korzyść więcej niż pięcioma bramkami i to jest do zrobienia. Mam nadzieję, że kibice obejrzą dobre zawodny, że będzie dużo emocji i walki i zakończy się to naszym awansem.
ZOBACZ WIDEO Kowalczyk: jak zassę powietrze, odgryzę Pudzianowskiemu tętnicę
Powody do optymizmu są - w ostatnim sprawdzianie przez spotkaniem z Montpellier HB żółto-biało-niebiescy pewnie pokonali Azoty Puławy. Bielecki zauważa jednak, że przed jego zespołem wciąż sporo do poprawy: - Na pewno fajnie się ten mecz oglądało, ale mieliśmy moment dekoncentracji w drugiej połowie, tak jak w tym spotkaniu w Montpellier. Mam nadzieję, że to wyeliminujemy i w niedzielę przez całe sześćdziesiąt minut będziemy trzymali dobre tempo.
- U siebie możemy wszystko. Odrobiliśmy ogromną stratę w finale Ligi Mistrzów w Kolonii, więc możliwe, że na własnym parkiecie, przy wsparciu kibiców uda nam się odrobić pięć trafień. Oni dają nam spokój. Kiedy wiemy, że mamy za sobą trybuny, to gra nam się lepiej - mówi rozgrywający i dodaje: - Budujemy swoją pewność siebie na osiągnięciach z poprzedniego sezonu, na wynikach z tego. Wiemy, ile jesteśmy warci i mocno w siebie wierzymy.
Fani sportów walki! Transmisja gali Cage Warriors 82 w Liverpoolu o 22:45 w kanale Eleven. Obejrzyj to NA ŻYWO na elevensports.pl lub u takich operatorów jak nc+, Cyfrowy Polsat, UPC, Multimedia, Vectra, Toya, INEA czy Netia.