Przemiana pokoleń w szwedzkiej kadrze przebiega harmonijnie. Pod wodzą Islandczyka Kristjana Andressona, dla którego to pierwszy wielki turniej w roli selekcjonera, Jerry Tollbring, Albin Lagergren czy Simon Jeppson nabierają pewności. A takie zwycięstwa, jak z Katarczykami, tylko im w tym pomagają.
Wicemistrzom świata 2015 bardzo daleko do dyspozycji i przede wszystkim potencjału sprzed dwóch lat. Drużyna z Bliskiego Wschodu próbuje utrzymać kontakt z czołówką. Akurat na francuskich parkietach wychodzi im to z różnym skutkiem (sensacyjna porażka z Egiptem), ale Rafael Capote, Danijel Sarić i spółka nie należą do chłopców do bicia.
W ostatnich turniejach gra Katarczyków opierała się na skuteczności Zarko Markovicia i Capote. Pod nieobecność pierwszego z nich, to naturalizowany Kubańczyk miał być mężem opatrznościowym reprezentacji. W starciu ze Szwedami w cień zepchnął go Bertrand Roiné. 35-letni rozgrywający ostrzeliwał bramkę z lewego sektora, pewnie egzekwował karne, wywalczane po rajdach Kamala Aldina Mallasha.
I to by było na tyle, jeżeli chodzi o komplementy pod adresem Katarczyków. Mniej doświadczonym Szwedom rzadziej drżały ręce. 21-letni Tollbring wyglądał jakby rozgrywał nie drugi, a dziesiąty turniej najwyższej rangi. Nowy skrzydłowy Rhein-Neckar Loewen startował do kontr po interwencjach Mikaela Appelgrena (kolejny świetny występ) i nie dał Danijelowi Sariciowi dotknąć piłki. Kolejny z żółtodziobów, Lagergren, był zbyt ruchliwy dla nieco ociężałego Hassana Mabrouka na środku katarskiej obrony. Swoje zrobił też Lukas Nilsson. 20-latek przeszedł niesamowitą przemianę. Nie przerasta go już rola dyrygenta - po przenosinach do Kilonii jego talent rozkwitł na dobre.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat
Katarczycy, przegrywający do przerwy 12:19, spuścili nosy na kwintę. Trzy Korony potrzebowały ledwie ośmiu minut drugiej połowy, by zapewnić sobie sukces. Nie stracili przy tym zbyt wielu sił. Prowadzenie 26:15 podarowali im rywale. Strefa Maxa Darja, rozgrywającego pierwsze mecze w kadrze, stanowiła magiczną barierę dla Katarczyków. Kontry Niclas Ekberg okazywały się formalnością. Trener Valero Rivera tylko rozkładał ręce podczas przerw.
Przy wysokiej przewadze, Kristjan Andresson nie stronił od eksperymentów. Na prawym rozegraniu pojawiał się nominalny skrzydłowy Mattias Zachrisson, wytchnienie świetnemu Lagergrenowi dał też bodaj największy ze szwedzkich talentów, Simon Jeppson. Decyzje szkoleniowca nie dziwią - Katarczycy od 40 minuty walczyli tylko o zachowanie resztek honoru. Porażka 25:36 to najmniejszy wymiar kary dla wicemistrzów świata. Wicemistrzów już raczej tylko do 29 stycznia.
MŚ 2017, grupa D:
Szwecja: Appelgren (10/28 - 36 proc.), Palicka (5/12 - 42 proc.) - Jeppson 1, Darj, Tollbring 6/1, Ekberg 9/2, Konradsson 2, Pettersson, Frend Ofors, Lagergren 7, Gottfridsson 3, Stenmalm, A. Nilsson 3, L. Nilsson 4, Nielsen, Zachrisson 1
Karne: 3/4
Kary: 12 min. (Stenmalm - 4 min., Darj, Tollbring, Konradsson, A. Nilsson - po 2 min.)
Katar: Sarić 1 (8/42 - 19 proc.), Al-Abdulla (0/2) - Mabrouk, Al-Saltialkrad 1, Roine 8/5, Capote 4, Al-Karbi 1, Murad 2, Albelhak 1, Al-Rayes 1, Al-Safadi, Winen 2, Mallash 2, Madadi 1, Ali 1, Hassaballa
Karne: 5/7
Kary: 2 min. (Mabrouk - 2 min.)
Sędziowali: Laurent Reveret, Stevann Pichon (Francja)