Pojedynek przy Wolności - którego stawką był awans do fazy grupowej Puchar EHF - nie wzbudził wielkiego zainteresowania widzów. Hala wypełniła się w mniej niż połowie, choć włodarze śląskiego klubu robili wszystko, by bilety znalazły swoich nabywców m.in. wydłużając godziny pracy sekretariatu klubu.
Trudno się kibicom Trójkolorowych dziwić. Wszak NMC Górnik Zabrze po meczu w Finlandii miał do odrobienia aż jedenaście bramek, co nie zwiastowało wielkich emocji i szans na awans do kolejnej fazy europejskich rozgrywek.
Na początku meczu miejscowi wyszli na dwubramkowe prowadzenie (3:1), którego nie zdołali utrzymać na dłuższą metę. Finowie ani myśleli grać pasywnie, kraść cenne dla gospodarzy sekundy i bronić wyniku. Ze stanu 2:4 dla NMC Górnika bez większych problemów Riihimaeki Cocks wyszedł na prowadzenie 5:4. Grając twardo w obronie i skutecznie kontrując goście efektywnie uprzykrzali życie graczom z Zabrza. Tym sposobem pierwszy kwadrans meczu kończył się przy stanie 7:7.
Udanie dla NMC Górnika rozpoczęła się druga część pierwszej połowy. Za sprawą trzech trafień z rzędu zabrzanie wyszli na prowadzenie 10:7, co ożywiło niemrawo reagującą wcześniej publiczność. Był to jednak stan przejściowy, bo Finowie w kilka minut doprowadzili do wyrównania (10:10).
ZOBACZ WIDEO Talant Dujszebajew: myślimy więcej o Tokio niż MŚ (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Końcówka pierwszej połowy znów była lepsza wykonaniu Trójkolorowych, którzy wywalczyli trzybramkową zaliczkę (13:10). Chaos i szaleńcze tempo panujące na parkiecie w ostatnich fragmentach gry przed przerwą sprzyjały jednak przyjezdnym, którzy jeszcze przed syreną obwieszczającą koniec premierowej odsłony zdołali odrobić większość strat (14:13).
Początek drugiej połowy stał pod znakiem wymiany ciosów. Oba zespoły nie przebierały w środkach, szybkimi atakami bombardując bramkę rywala. W konsekwencji utrzymywał się wynik na styku, a często interweniować musieli sędziowie dyktując serię rzutów karnych. Nie w sposób było nie ulec wrażeniu, że zabrzanie pozwolili warunki dyktować graczom Riihimaeki, którzy grając w ten sposób skutecznie wybijali im z głów myśli o odrabianiu strat z pierwszego meczu.
Ostatni kwadrans zawodów rozpoczął się przy stanie 22:12 dla gości z Finlandii. Wówczas najwięksi nawet optymiści nie wierzyli już, że losy rywalizacji w dwumeczu gospodarzom uda się odwrócić. Zabrzańskiej ekipie pozostała walka o honor i nieznaczne choć zwycięstwo przed własną publicznością.
Grający już bez presji Trójkolorowi zdołali wywalczyć trzy bramki przewagi (26:23). Był to moment przełomowy, bo Finowie nie zdołali już odrobić strat. Finalnie gospodarze triumfowali jedną bramką, ale to goście ze Skandynawii po końcowej syrenie mogli odtańczyć taniec zwycięstwa. Awans bowiem wywalczyli w pełni zasłużenie, obdzierając faworyzowanych gospodarzy ze złudzeń.
NMC Górnik Zabrze - Riihimaeki Cocks 30:29 (14:13)
Pierwszy mecz: 30:19 dla Cocks
Awans: Cocks
NMC Górnik: Kicki, Galia, Kornecki - Niedośpiał, Daćko 7, Tomczak 2, Kryński 5, Gromyko 1, Piątek, Sluijters 3, Buszkow 3, Gliński 5, Tokaj, Fąfara, Ścigaj 1, Adamuszek 3
Karne: 4/5
Kary: 8 min. (Niedośpiał, Daćko, Buszkow, Gliński - po 2 min.)
Riihimaeki: Morozow, Szicko - Tuominen 1, Valo, Baczko 2, Safronii, Tamminen 6, Lukianczuk 5, Syrjaelae, Nowoselow 3, Sjoeman, Roennberg 4, Nenita 4, Kaliarowicz1, Titow, Da Silva 3
Karne: 2/2
Kary: 12 min. (Titow - 6 min.; Tamminen - 4 min.; Kaliarowicz - 2 min.)
Czerwona kartka: Titow (gradacja kar)
Sędziowie: Roberto Scevola oraz Tal Alperan (Włochy)
Widzów: 300