- Bardzo się cieszę, że trafiłem do Płocka - mówi Chorwat. - O klubie mogę się tylko wypowiadać w samych superlatywach, co więcej, bardzo podoba mi się samo miasto. Szczególne wrażenie robią na mnie jednak nasi kibice, którzy w dużej liczbie przychodzą na każdy mecz. Ich żywiołowy doping powoduje, że to dla mnie dodatkowe wsparcie; po prostu lubię grać dla takiej publiczności - dodaje. - Dobrze dogaduję się także z kolegami z drużyny, z którym spędzam również dużo czasu poza halą, więc mam nadzieję, że nadal tak będzie.
Mihić dał się poznać jako zawodnik, który bardzo emocjonalnie reaguje na boiskowe wydarzenia i lubi interakcje z fanami. - Być może z boku tak to wygląda, chociaż sam tak tego nie odbieram. Wychodząc na boisko, nie zastanawiam się nad tym, więc każde moje zachowanie jest czysto spontaniczne. Myślę, że to efekt tego, jak bardzo zależy mi na tym, by dawać z siebie wszystko w każdej akcji, w każdym meczu. Mam potrzebę zawsze udowadniać sobie i innym, że potrafię grać jeszcze lepiej, ale jest to dla mnie coś zupełnie normalnego.
Mimo młodego wieku skrzydłowy był bardzo bliski tego, by znaleźć się w kadrze Chorwacji na igrzyska olimpijskie w Rio - ostatecznie się nie udało, ale nadal pozostaje on w sferze zainteresowań selekcjonera reprezentacji. - W czasie, gdy inne drużyny grały mecze eliminacyjne do mistrzostw Europy, ja pojechałem do kraju, by uczestniczyć w zgrupowaniu przed mundialem we Francji. Mam nadzieję, że dostanę powołanie na ten turniej, bo nie ukrywam, że po cichu na to liczę - uzupełnia. - Jaki jest nasz cel minimum? My zawsze walczymy o mistrzostwo, tym bardziej że chcemy zmazać plamę po Rio, gdzie odpadliśmy już w ćwierćfinale. Złoto to nasz cel minimum i maksimum jednocześnie - kończy.
ZOBACZ WIDEO Człowiek instytucja. Jubileusz Janusza Czerwińskiego (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}