20-latek został obwołany wielkim talentem trzy lata temu, gdy wraz ze starszym bratem, Maciejem, podpisał kontrakt z występującym w Bundeslidze SC Magdeburg. W Niemczech grał jednak głównie w trzecioligowych rezerwach i przed startem tego sezonu przeniósł się do Płocka. Wcześniej zaliczył debiut w seniorskiej reprezentacji Polski.
Początek sezonu w nowym klubie był jednak w jego wykonaniu przeciętny, bo w 11 meczach rzucił zaledwie 20 bramek. We wtorek zagrał na miarę swoich sporych możliwości i starcie z Pogonią zakończył z sześcioma trafieniami. W opinii wielu był najlepszym zawodnikiem Wisły.
- Tomek potrzebował takiego występu. Poprzedni mecz z Piotrkowianinem mu krótko mówiąc nie wyszedł, bo nie podjął zbyt wielu szans rzutu. W Szczecinie było już znacznie lepiej. I to cieszy - stwierdza II trener Wisły, Krzysztof Kisiel.
Krytycznie swoją postawę ocenia natomiast Gębala. - W ostatnim czasie byłem niezadowolony ze swojej postawy, czy to w meczach ligowych, czy w Lidze Mistrzów. Idę jednak do przodu i mam nadzieję, że tak będzie z każdym meczem - mówi.
ZOBACZ WIDEO Słynni sportowcy na zdjęciach z dzieciństwa. Rozpoznasz ich?
Przed sezonem 20-latek był jednym z czterech lewych rozgrywających Wisły i nie mógł liczyć na zbyt wiele minut na boisku. Na starcie zmagań kontuzji doznał jednak Dan-Emil Racotea i dzięki temu Gębala może grać nieco częściej. W Szczecinie zaliczył pół godziny na parkiecie. - Biorąc po uwagę konkurencję na tej pozycji, to naprawdę sporo. Jestem zadowolony, że mogłem tyle zagrać - ocenia.
- Każdy taki występ będzie procentował - dodaje z kolei Kisiel. - Całym mankamentem Tomka jest zazwyczaj to, że podchodzi za blisko strefy. Jest wysoki, ma długie nogi i prostu stawia wielkie susy. Czasem wystarczy tylko żeby wyskoczył i rzucił. Takie mecze jak ten z Pogonią dadzą mu jednak więcej pewności siebie. On potrzebuje czasu i ogrania - kończy.