Rio 2016: Wojciech Nowiński: Brazylia pokazała, że można grać w piłkę ręczną inaczej, niż sobie wymyśliliśmy w Europie

Reprezentacja Polski przegrała na inaugurację turnieju olimpijskiego z Brazylią 32:34. Doświadczony trener i ekspert Wojciech Nowiński przeanalizował kulisy tego spotkania.

Reprezentanci Polski niestety nie poradzili sobie z Brazylijczykami. - Jak się okazało można grać w piłkę ręczną skutecznie i inaczej, niż my sobie wymyśliliśmy w Europie. To wyglądało tak, jakby nasi zawodnicy czekali na przyjęty na naszym kontynencie sposób postępowania w grze w ataku rywala, a Brazylijczycy robili co innego. To wcale nie było takie chaotyczne, jak czasami mogło się wydawać, tylko ich organizacja gry jest inna - powiedział Wojciech Nowiński.

- Jest ona oparta na grze w sytuacjach jeden na jeden albo dwa na dwa. W niej byli zdecydowanie lepsi, bo wygrali całą masę takich akcji. Nie były one zespołowe, a odnosiłem wrażenie, że nasi zawodnicy takich właśnie oczekiwali - wtedy było już po akcji. Sektor centralny w defensywie, szczególnie w drugiej połowie nie funkcjonował zupełnie. Całą serię przegrywał Kus, a później na jego miejsce byli inni. Defensywa sobie nie poradziła. To wystarczyło na to, by rozmontować polską defensywę. Bardzo ważne było to, że Brazylijczycy grali inaczej. My mamy zwyczajowo przyjęte akcje jak wyprowadzenie obrotowego, wbieg skrzydłowego, a tu nic takiego nie było. Przychodził zawodnik, brał piłkę i zdobywał bramkę. To było mocno zaskakujące dla naszych zawodników. Brazylijczycy w zasadzie w ataku grali bazując na akcjach drugiej linii. Nie było bramek ze skrzydeł, tylko druga linia i koło. Do tego często bramkarze byli stawiani w trudnej sytuacji. Nie było wielu interwencji, bo Sławek Szmal obronił pięć piłek, a Piotrek Wyszomirski trzy, przy czternastu rzutach. To nie był ich dzień, ale nie można mówić o ich winie. Problem jest w defensywie - przeanalizował doświadczony szkoleniowiec.

Biało-Czerwoni zdobyli 32 bramki, ale przy takim meczu mogło być ich dużo więcej. - Nasza gra w ataku była zbyt przewidywalna i wolna. Pod względem przygotowania szybkościowego Brazylijczycy byli lepsi, bardziej dynamiczni i szybsi. Nasz atak pozycyjny był klasycznie budowany, goniliśmy, jednak Brazylia prowadziła wieloma bramkami. Przewaga była bezpieczna i mogła sobie pozwolić na taką końcówkę. Pies pogrzebany był w defensywie - ocenił Nowiński.

Dla naszych rywali był to pierwszy mecz na organizowanych w Brazylii igrzyskach. - Brazylijczycy grali z ogromną determinacją, jak by to był ich jedyny mecz na igrzyskach. Polacy byli przygotowani do tego, że to jest turniej i można spokojnie budować zdobycz punktową. Włożyli dużo potu i wysiłku, ale przegapiliśmy początek meczu. W 12. minucie było 9:4 i potem został nadany rytm. Trzeba było gonić, a to jest trudne. Żadne ustawienie w defensywie nie funkcjonuje, jak zawodnicy przegrywają pojedynki jeden na jeden. Nasza obrona nie dość że była statyczna, to jeszcze nie potrafiliśmy sobie poradzić. Doskonale grał Petrus, ale on w Picku Szeged spełnia role defensywne. Teraz pokazał, że i w ataku groźny. Szkoda tego meczu tym bardziej, że przed nami mecz z Niemcami. Wkraść się może zdenerwowanie i niepewność, bo przeciwnik nie jest byle jaki - podsumował Wojciech Nowiński.

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": spacer po najbardziej urokliwych zakątkach metropolii (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: