Mecz miał dwa różne oblicza, w pierwszej połowie zdecydowaną przewagę posiadało Vive, druga stała pod znakiem ambitnej pogoni Wisły, której bardzo niewiele zabrakło do końcowego sukcesu. Spotkanie dwóch najlepszych polskich drużyn oglądał nadkomplet 4210 widzów.
Kielczanie przystąpili do zdecydowanego ataku już od pierwszego gwizdka tego spotkania. Mimo iż pierwszy rzut Mateusza Jachlewskiego obronił Morten Seier, a w odpowiedzi dla Wisły trafił Adam Twardo, to niesieni dopingiem wypełnionej po brzegi kieleckiej hali, piłkarze ręczni Vive zdobyli pięć kolejnych bramek. Podopieczni Bogdana Wenty bardzo dobrze spisywali się w obronie, świetnie w bramce bronił Marek Kubiszewski, także atak Vive funkcjonował znakomicie. Wyróżniali się zwłaszcza obaj obrotowi, Piotr Grabarczyk w obronie i Michał Stankiewicz w ataku. W zespole gości najbardziej rzucał się w oczy trener Flemming Oliver Jensen, którego impulsywne i energiczne zachowanie szybko przyniosło mu żółta kartkę. Dobrze spisywał się również Bartosz Wuszter, który jako jedyny radził sobie ze zdobywaniem bramek dla zespołu z Płocka. Nafciarze grali jednak bardzo niedokładnie i nerwowo, popełniali mnóstwo błędów, a jakby tego było mało w pierwszych 10 minutach nie wykorzystali dwóch rzutów karnych. Przewaga Vive zaczęła więc rosnąć, zwłaszcza, że świetną zmianę dał Henrik Knudsen. W 13 minucie zmienił Bartosza Konitza i został najlepszym piłkarzem tego spotkania. Po jego rzutach piłka raz za razem znajdowała drogę do siatki bramki strzeżonej przez Mortena Seiera. Popularny "Heniek" znakomicie też dogrywał swoim partnerom, a w ostatnich sekundach pierwszej połowy niesygnalizowanym rzutem zdobył fantastyczną bramkę ustalając rezultat tej części gry na 15:8.
Taki rezultat nie zapowiadał emocji w drugiej połowie, bowiem wszyscy zgromadzeni w hali, nie licząc grupki przyjezdnych kibiców, spodziewali się spokojnego zwycięstwa gospodarzy. Tymczasem spotkanie dostarczyło jeszcze wiele emocji, a losy awansu ważyły się do ostatniej minuty. Wszystko za sprawą ambitnej postawy Wisły, która znakomicie rozpoczęła drugą część meczu, zdobywając 3 bramki z rzędu. Płocczanie znacznie poprawili grę w obronie, wychodząc wyżej i szybciej do kieleckich zawodników. Przewaga Vive topniała niemal z minuty na minutę, kielczanie bowiem mieli spory problem ze zdobywaniem bramek. Na szczęście dla gospodarzy , także rywalom przydarzały się proste błędy, wyrzuty piłki na aut, czy faule w ataku. Dzięki czemu przewaga kielczan, choć już tylko czterobramkowa, utrzymywała się bez zmian przez długi okres między 40 a 50 minutą meczu. Następne minuty to znów fatalne błędy Vive w ataku, zakończone czterema stratami piłki, z których wiślacy wykorzystali jednak tylko dwie. W tym momencie na tablicy świetlnej widniał wynik 22:20 i sprawa awansu wisiała na włosku. Mim tego kielczanie poradzili sobie z presją, ważnego gola zdobył Knudsen, a kolejną piłkę obronił Kubiszewski. Emocjom jednak nie było końca, a kibiców niemal do zawału doprowadziła strata piłki przez Mateusza Zarembe, następnie odzyskanie jej przez Knudsena i kolejna akcja kielczan zakończona problematycznym rzutem karnym, jakby tego było mało obronionym przez bramkarza Wisły. Podopiecznym trenera Jensena nie starczyło już jednak czasu na następną akcję. Mecz zakończył się zwycięstwem Vive 23:20 i to kielczanie spotkają się z Zagłębiem Lubin w decydującej batalii o Puchar Polski.
Vive Kielce - Wisła Płock 23:20(15:8)
Vive: Kubiszewski - Grabarczyk, Krieger, Zaremba 1, Podsiadło 2, Kuchczyński 1, Jachlewski 1, Sadowski 1, Gliński, Knudsen 10, Konitz 3, Stankiewicz 4.
Wisła: Seier, Wichary - Kwiatkowski , Niedzielski 2, Kuptel, Wuszter 6, Nielsen 4, Zołoteńko 3, Twardo 3, Frołow, Rumniak 1, Piórkowski, Pronin, Nat 1
Sędziowali: A. Sołodko(Legionowo), L. Sołodko(Warszawa)
Widzów: 4210
Pierwszy mecz 26:24 dla Wisły. Awans: Vive Kielce