Doświadczony golkiper był podczas niedzielnego meczu jedną z najważniejszych postaci w norweskiej ekipie. To dzięki niemu podopieczni Christiana Berge'a po nieudanej pierwszej połowie potrafili odrobić straty i przez kilkanaście minut rywalizować z Chorwatami jak równy z równym.
- To był mecz dwóch zmęczonych, walczących drużyn - przyznaje Erevik w rozmowie z WP SportoweFakty. - Na początku drugiej połowy zaliczyliśmy świetny comeback, ale piętnaście minut przed końcem spotkania nasze baterie się wyczerpały. Zebraliśmy cenne doświadczenia. Wynik jest sprawiedliwy.
Norweg podkreśla, że czwarte miejsce na mistrzostwach Europy nie oznacza, że na kolejny wielki turniej jego zespół pojedzie w roli faworyta. - Nie jest tak, że od teraz zawsze będziemy grać w półfinałach - podkreśla nasz rozmówca. - Aby w ogóle myśleć o wyjeździe na mistrzostwa do Francji, musimy najpierw pokonać w eliminacjach Słowenię. To mocny przeciwnik. Gorzej chyba trafić nie mogliśmy.
Kamil Kołsut z Krakowa