Dopiero trzecia kolejka spotkań w grupie C miała rozstrzygnąć o awansie do dalszej fazy. Słoweńcy potrzebowali dwóch punktów, by pozostać w turnieju. Niemcy z kolei nawet przy ewentualnej porażce mogli przejść do drugiej rundy. Musieliby jednak czekać na porażkę Szwedów w wieczornym pojedynku z Hiszpanią.
Niemcy nie zamierzali oglądać się na rywali i rozpoczęli z dużym animuszem. Ich zapał zgasił nieco słoweński bramkarz, Gorazd Skof, który wychodził obronną ręką nawet z pozornie beznadziejnych sytuacji sam na sam. Po drugiej stronie boiska gorszy nie zamierzał być Andreas Wolff, bohater Niemców z meczu ze Szwedami. Szczypiornista HSG Wetzlar znakomicie spisywał się przy rzutach rywali ze skrzydeł.
Spotkanie w pierwszej połowie nie zachwycało. Przeważały proste błędy techniczne i notorycznie marnowane stuprocentowe sytuacje. W tej rzeczywistości lepiej odnajdowali się Niemcy, którzy przynajmniej trafiali z drugiej linii i koła. Słoweńcy wydawali się ospali i pozbawieni ikry, która w pierwszych meczach pozwoliła im zjednać sobie serca wielu bezstronnych obserwatorów. Ich podania do koła przeważnie padały łupem rywali i Niemcy niemal na tacy dostawali szanse na kolejne bramki. Zawodnicy Veselina Vujovicia musieli zatem liczyć na indywidualne popisy Urosa Zormana i Vida Kavticnika. Na nieźle dysponowanych Niemców było to za mało.
Trener Vujović mógł tylko łapać się za głowę, obserwując poczynania swoich graczy na początku drugiej połowy. Słoweńcy niczym od muru odbijali się od niemieckiej defensywy dowodzonej przez mierzącego 210 cm Finna Lemke. Dla przeciwników była to woda na młyn. Z prawej połówki rozegrania regularnie zaczął trafiać Steffen Weinhold, łatwe bramki ze skrzydła dorzucał Rune Dahmke i w 44 minucie zrobiło się 17:13.
Czterobramkowa strata podcięła Słoweńcom skrzydła. Ich szkoleniowiec ratował się zmianami na środku, ale ani Dean Bombac, ani Sebastian Skube nie dawali drużynie odpowiedniej jakości. Nadzieję dawały jedynie zrywy Vida Kavticnika. Rozgrywającemu Montpellier Agglomeration HB zabrakło wsparcia, głównie ze strony skrzydłowych.
Słoweńcy przegrali 21:25 i muszą pakować walizki. Niemcy do bólu wykorzystali słabszy dzień rywali i awansowali do drugiej rundy EHF Euro 2016. Trener Sigurdsson po raz pierwszy w tym turnieju może być w pełni zadowolony z postawy swojej drugiej linii. Jego podopieczni rozkręcają się z meczu na mecz.
Marcin Górczyński z Wrocławia
Niemcy - Słowenia 25:21 (12:10)
Niemcy: Wolff, Lichtlein - Sellin 1, Lemke, Reichmann 5/3, Wiede 2, Pekeler, Weinhold 4, Strobel 1, Schmidt, Fath 3, Dahmke 4, Ernst, Pieczkowski, Dissinger 2, Kohlbacher 3.
Karne: 3/3.
Kary:14 min.
Słowenia: Skok, Skof - Blagotinsek 2, Marguc 2/1, Kavticnik 6, Cingesar 1, Skube, Poteko, Miklavcić 1, Zvizej, Gaber 2, Zorman 2, Zarabec, Bombac 1/1, Gajić 3/2, Mackovsek 1.
Karne: 4/4.
Kary: 10 min.
Kary: Niemcy - 14 min. (Pekeler - 6 min., Dissinger - 4 min., Lemke - 2 min., Fath - 2 min.) oraz Słowenia - 10 min. (Poteko - 6 min., Cingesar - 2 min., Miklavcić - 2 min., Zvizej - 2 min.).
Czerwona kartka: Pekeler (54 min. - z gradacji kar) oraz Poteko (55 min. z gradacji kar).
Sędziowie: D. Santos, R. Fonseca (Portugalia).
Polska - Francja. Trener "Trójkolorowych": Mam nadzieję, że się spotkamy w finale
Źródło: Agencja TVN/x-news
Patałachy przegrały ;)
Znowu mi zepsuły typerka ;)