SMS ZPRP Gdańsk w ostatniej kolejce walczył jak równy z równym z MKS-em Kalisz. W kluczowych momentach zabrakło doświadczenia. - Przegraliśmy w ostatnich dziesięciu minutach I połowy. MKS Kalisz to silny fizycznie, doświadczony zespół, z zawodnikami grającymi w PGNiG Superlidze. Była szansa odrobić stratę, ale zabrakło - powiedział Jan Prześlakiewicz.
W drugiej połowie licealiści odrobili aż siedem bramek straty i byli o krok od wyrównania. - Nie rzuciliśmy dwa razy z czystych pozycji. Gdyby się to udało, to prawdopodobnie rywalom trzęsłyby się ręce i dałoby się nawet zremisować. Za walkę się to należało naszym chłopakom. Z przekroju całego meczu, lepszy był zespół z Kalisza - dodał Prześlakiewicz.
Pod koniec spotkania doszło do niepotrzebnego osłabienia SMS-u ZPRP, gdy na boisku pojawił się dodatkowy zawodnik. - Jeden drugiemu niepotrzebnie podpowiedział, ten wyszedł i chłopak wskoczył. Na pewno ten błąd był i nie można mieć żadnych pretensji do sędziów - stwierdził doświadczony trener.
Z dobrej strony pokazał się Szymon Sićko, który rzucił aż 12 bramek. - Na pewno swoje rzucił. Stawiamy na niego, bo kto będzie grał w przyszłości w reprezentacji Polski? Jak on okrzepnie, nabierze siły i doświadczenia, to jest to jeden z głównych kandydatów do gry w kadrze. W sobotę zabrakło nam jeszcze Arkadiusza Moryty. Skrzydłowy, który go zastąpił nie pociągnął meczu - zauważył Jan Prześlakiewicz.
Kolejne mecze będą bardzo trudne dla licealistów. - Przed nami same ciężkie mecze - z Sokołem Browar w Kościerzynie i u siebie z Wybrzeżem Gdańsk. Realnie patrząc, walki o kolejne punkty możemy się spodziewać w meczu z Mueller MKS-em. Na pewno będziemy walczyć - zakończył trener SMS-u ZPRP.