Paweł Ćwikliński pochodzi ze Słupska. Przez wiele sezonów występował w AZS-ie AWFiS Gdańsk, a po upadku tego klubu grał w Warmii Olsztyn i w Azotach Puławy. Teraz wrócił dołożyć swoją cegiełkę do odbudowy Wybrzeża. - Na pewno każdy turniej wnosi nam sporo dobrego. Ogrywanie jest najważniejsze. Skład się troszeczkę zmienił i musimy stworzyć kolektyw na boisku. Wydaje mi się, że na razie "za miękko" gramy w obronie, ale da się to poprawić. Gdy patrzę na treningi wierzę, że nas na to stać i możemy zwojować wiele - powiedział leworęczny skrzydłowy.
[ad=rectangle]
W poprzednich latach Wybrzeże zazwyczaj uzupełniało kadrę, tym razem przyszło do niego siedmiu nowych zawodników. - Nie mam obaw o zgranie. Zaczęliśmy wcześniej, niż inne zespoły z I ligi i wydaje mi się, że właśnie zmiany kadrowe miały na to spory wpływ. Potrzebne jest zrozumienie na boisku i zgranie, co mogą kształtować turnieje. Liczę na to, że przyniesie to oczekiwany rezultat - stwierdził Paweł Ćwikliński.
Gdańszczanie sparowali w okresie przygotowawczym zarówno z superligowcami, jak i z pierwszoligowcami. - Ja sam grałem w I lidze chyba jeden sezon, gdy AZS AWFiS spadł do I ligi i od razu awansowaliśmy. Nasz zespół powinien być na PGNiG Superligę i nie powinniśmy się bać nikogo niezależnie od tego, przeciw drużynie z jakiej ligi wychodzimy na parkiet. Liczy się konsekwencja i realizacja planów. Mamy jeszcze troszkę czasu do startu ligi. Ostatni turniej mógł obnażyć mankamenty i pokazać co potrafimy robić dobrze - ocenił.
Wcześniejsze Wybrzeże, następnie AZS AWFiS, a teraz ponownie Wybrzeże, to kluby znane ze szkolenia młodzieży. - To bardzo dobrze, bo na tym to polega, że młodzi powinni napierać. Osobiście dla zawodnika lepiej, jak rywalizuje z osobą starszą i może pokazać, że potrafi lepiej. Przykładami są Wojtek Prymlewicz grający na mojej pozycji, czy Oskar Niedziółka, który przebojem wchodzi do zespołu. Chłopak walczy i widać to na boisku. Sergiusz Dworaczek też jest solidny w obronie i potrafi się ustawić na kole - wyjaśnił Ćwikliński.
Liga zbliża się wielkimi krokami, więc i charakter treningów gdańszczan skierowany są bardziej na inne aspekty. - Wiadomo, że schodzimy z obciążeń tlenowych, ale zaczynamy za to treningi szybkościowe. Taka jest kolej rzeczy. Nogi są ciężkie, bo i treningi na siłowni są mocniejsze. Czasami jeszcze potrafią odmówić posłuszeństwa - zakończył skrzydłowy Wybrzeża.