MKS Selgros Lublin dwa razy pokonał w Hali Globus SPR Pogoń Baltica Szczecin i zbliżył się do swojego dwudziestego w historii klubu finału PGNiG Superligi Kobiet. - Taki był plan, bo chciałyśmy 2:0 u siebie wygrać. Miałyśmy pewien okres kryzysu, ale on już minął jak najbardziej. Teraz musimy się przygotować do bardzo ważnego meczu w Szczecinie i mam nadzieję, że rywalizacja zakończy się po trzecim spotkaniu - stwierdziła w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Kamila Skrzyniarz.
[ad=rectangle]
Jakie były cele lublinianek do zrealizowania w trakcie konfrontacji ze szczeciniankami? - Miałyśmy założenie, żeby bardzo mocno wyjść w obronie, a w związku z tym przeciwniczki nie mogły sobie swobodnie oddawać rzutów. We wtorek i w środę zafunkcjonowało to w stu procentach. Ponadto jeszcze ograniczyłyśmy własne błędy i uważam, że to był klucz do zwycięstwa - kontynuowała rozgrywająca ekipy z Lubelszczyzny.
Lubelskie piłkarki ręczne w pierwszych miesiącach 2015 roku grały w kratkę i zdarzały im się dość niespodziewane słabsze występy, ale w najważniejszym momencie sezonu na razie prezentują się bardzo dobrze. - Oczywiście nie ważne jak się zaczyna sezon, lecz ważne jak się go kończy. Taki kryzys on zawsze musi być, bo po to się ciężko trenuje i te problemy oraz zmęczenie przychodzą, jednak na najważniejsze pojedynki ta świeżość musi być - poinformowała na zakończenie Skrzyniarz.
- Jesteśmy zadowolone, że wykonałyśmy to nasze założenie, czyli dwie wygrane przed własną publicznością. Wiedziałyśmy jak ważny jest ten wtorkowy mecz i bardzo skupiłyśmy się na tym spotkaniu. W środę było łatwiej, bo jednak ta przewaga psychologiczna po pierwszym pojedynku na pewno się w odbiła i grałyśmy jako pewne siebie. Myślę, że te dwa spotkania były meczami obrony, dobrze spisywały się nasze bramkarki, dlatego łatwiej nam się grało i częściej wyprowadzałyśmy kontry - zakomunikowała natomiast Dorota Małek, która bardzo dobrze kierowała poczynaniami podopiecznych Sabiny Włodek.