Pojedynki z Vardarem dla Talanta Dujszebajewa będą szczególne nie tylko ze względu na ich rangę. W odmiennych rolach jednakże po dwóch przeciwnych stronach staną ojciec i syn, z których każdy zrobić będzie chciał wszystko, aby to jego zespół w ostatni weekend maja mógł zaprezentować się w mekkce europejskiego szczypiorniaka, czyli w Lanxess Arena w Kolonii.
[ad=rectangle]
Jak przekonuje szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich od pierwszej do ostatniej minuty rywalizacji sentymentów żadnych nie będzie. - Mam w Skopje wielu przyjaciół, ale jutro na parkiecie liczy się tylko sport. W Vardarze gra mój syn, zarówno ja jak i on chcemy się znaleźć w Kolonii. Obie drużyny mają znakomitych zawodników. To będzie 120 minut wielkiej walki - zaznacza.
Hiszpański trener jest przekonany, iż jego podopiecznych czeka ciężki bój w stolicy Macedonii o jak najkorzystniejszy wynik przed decydującym o awansie rewanżem w Hali Legionów. - Vardar posiada bardzo mocny skład. Macedończycy będą szczególnie groźni we własnej hali przy dopingu swoich fanów. Mamy szacunek do rywala. Taki zawodnik jak Arpad Sterbik, może sam wygrać spotkanie - przyznaje.
Od sportowego raju czyli miejsca w najlepszej czwórce elitarnych rozgrywek kielczan dzielą tylko albo raczej aż dwa kroki. Dwie godziny zażartej rywalizacji o to, by po raz drugi w historii klubu zagrać w Final Four Champions League. Przed dwoma laty mistrzowie Polski w ćwierćfinałowym dwumeczu wyeliminowali inny zespół ze stolicy Macedonii - Metalurg Skopje. Historia ponoć lubi się powtarzać...