Cztery gole zaliczki mistrzów Polski - relacja z meczu Montpellier Agglomeration HB - Vive Tauron Kielce

W pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, szczypiorniści Vive Tauron Kielce pokonali na wyjeździe francuskie Montpellier Agglomeration HB 29:25. Rewanż odbędzie się za tydzień w Polsce.

Mistrzowie Polski od początku byli stawiani w roli zdecydowanego faworyta dwumeczu z Montpellier. Nad Sekwanę jechali z zamiarem wypracowania sobie bezpiecznej zaliczki, która pozwoliłaby ze spokojem oczekiwać rewanżu. Kielczanie w tegorocznej edycji Champions League jeszcze nie przegrali i zamierzali podtrzymać świetną passę. Gospodarze zapowiadali jednak, że tanio skóry nie sprzedadzą, a najlepszym potwierdzeniem ich dobrej formy jest pozycja lidera ligi francuskiej. - Grają szybko, mocno i inteligentnie - mówił przed meczem trener Talant Dujszebajew.  
[ad=rectangle]

Pojedynek rozpoczął się od kilku nieudanych akcji z obu stron. Wynik dopiero w 4. minucie otworzył celnym rzutem z drugiej linii Borut Mackovsek. Zdobywanie bramek przychodziło obu zespołom z dużym trudem, w czym sporą zasługę miał golkiper Montpellier - Arnaud Sieffert, znakomicie spisujący się na początku spotkania. Jeszcze w 10. minucie gospodarze prowadzili 3:2. Vive miało wówczas sporo kłopotów w ofensywie, a ciężar odpowiedzialności brali na siebie przede wszystkim kapitalnie dysponowani Karol Bielecki i Julen Aguinagalde. W 13. minucie Hiszpan dał mistrzom Polski pierwsze prowadzenie (5:4). Był to moment przełomowy.

Od tej pory goście zaczęli stopniowo przejmować inicjatywę. W 17. minucie przewaga kielczan wzrosła do trzech bramek (9:6). Było to w dużej mierze efektem lepszej postawy w obronie, która umożliwiała wyprowadzanie kontrataków. Polski zespół nie stracił także kontroli, kiedy na ławce kar wylądował Piotr Chrapkowski. W 23. minucie przy stanie 8:11 o czas poprosił trener Vive, przekazując swoim zawodnikom bardzo precyzyjne uwagi. Kielczanie długo utrzymywali skromne prowadzenie, ale rywale nie pozwalali im postawić kropki nad "i".

Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy wynik brzmiał 10:14. O chwilę przerwy poprosił tym razem doświadczony Patrice Canayer. Tuż po wznowieniu dwa trafienia z rzędu zaliczył bardzo aktywny Vid Kavticnik. Z jego powstrzymaniem obrona Vive miała największe kłopoty. Ostatnią akcję gości postanowił osobiści przygotować trener Dujszebajew, który ponownie poprosił o przerwę. Plan początkowo się nie powiódł, Tomasz Rosiński spudłował, ale sędziowie przyznali kielczanom rzut wolny bezpośredni. Ku uciesze kibiców Vive, na bramkę zamienił go dość niespodziewanie najlepszy wśród kielczan Bielecki (13:16).

Trzybramkowa przewaga mistrzów Polski na pewno nie pozwalał jeszcze ze spokojem myśleć o zwycięstwie, ale był to już dobry prognostyk. Po zmianie stron pierwszego gola zdobył ten sam zawodnik, który otworzył wynik meczu - Słoweniec Borut Mackovsek. Francuzi mieli też szansę na bramkę kontaktową, ale Mateja Gabera zatrzymał w sytuacji sam na sam Marin Sego. Na boisku zapanował w tym okresie spory chaos, mnożyły się proste błędy i straty. Dopiero w 36. minucie Mateusz Jachlewski zdobył pierwsze trafienie dla Vive (14:17).

Gospodarze nie dawali za wygraną i starali się za wszelką cenę odrabiać straty. Doświadczeni mistrzowie Polski robili natomiast wszystko, żeby temu zapobiec. W 40. minucie było 17:19, a goście grali w osłabieniu, po tym jak sędziowie ukarali Michała Jureckiego. Vive wyszło jednak z tej sytuacji bez szwanku. Na kwadrans przed końcem dał o sobie znać ponownie Jurecki, który zdobył dwa ważne gole i po faulu na nim, karę dwóch minut po raz pierwszy dostał jeden z Francuzów. Była to szansa dla polskiego zespołu, aby odskoczyć rywalom. Nie udało się jej jednak wykorzystać.
 
Mocnym punktem kielczan w końcówce meczu była szczelna defensywa, która bardzo utrudniała Montpellier swobodne rozgrywanie akcji. W ataku już tak dobrze nie było. W 25. minucie przewaga kielczan stopniała do jednego trafienia (25:24), po tym jak ósmą bramkę zdobył fantastyczny Vid Kavticnik. Zdenerwowany Dujszebajew musiał prosić o czas. Złą passę Vive przerwał ponownie Jurecki. Na niespełna 120 sekund przed ostatnią syreną było 25:26. W tym momencie po indywidualnej akcji celnie rzucił Uros Zorman, a w odpowiedzi rywale trafili w słupek. Na listę strzelców Zroman zdążył wpisać się raz jeszcze, a wynik ustalił Aquinagalde.

Montpellier Agglomeration HB - Vive Tauron Kielce 25:29 (13:16)

Montpellier: Mesnard, Sieffert, Bellahcene - Borges, Dolenec, Fabregas, Gutfreund, Kavticnik 8/3, Mackovsek 4, Saidani, Simonet 6, Tej 3, Faustin, Gaber 1, Gajic 3,Guigou.
Karne: 3/4
Kary: 2 min. - (Fabregas 2 min.)

Vive: Szmal, Sego - Grabarczyk, Jurecki 5, Tkaczyk, Reichmann 2, Chrapkowski, Aguinagalde 4, Bielecki 6, Jachlewski 2, Strlek 1, Buntić 4, Musa, Zorman 2, Rosiński 1, Cupić 2.
Karne: 0/0
Kary: 4 min. - (Chrapkowski i Jurecki po 2 min.)

Sędziowie: Evgeny Zotin i Nikolay Vilodkov (obaj Rosja)

Widzów: 3.000

Źródło artykułu: