Wielki powrót Harcerzy - relacja z meczu Czuwaj Przemyśl - Ostrovia Ostrów Wlkp.

Widzowie w hali przy ul. Mickiewicza 30 byli w sobotę świadkami niebywale emocjonującego widowiska. Po znakomitej gonitwie w drugiej połowie Czuwaj Przemyśl ograł Ostrovię Ostrów Wielkopolski 39:36.

Spotkanie było zapowiadane jako walka dwóch sąsiadów w tabeli. Ewentualne zwycięstwo jednej z ekip pozwalało na odskoczenie od ligowej szarzyzny i pozostanie w walce o ligowe podium. Do kadry Czuwaju przed meczem dołączył młody kołowy rodem z Kielc - Damian Janus. 19-latek jest już czwartym wychowankiem rezerw mistrza Polski w Przemyślu, lecz w sobotę nie pojawił się jeszcze na parkiecie, podobnie jak i inny eks-kielczanin - Piotr Żak. Rozgrywający wciąż pauzuje z powodu kontuzji łokcia odniesionej podczas styczniowego meczu w Opolu przeciwko Gwardii. Goście pojawili się w południowo-wschodniej Polsce w pełnym składzie - zdrowi i przygotowani do walki o drugie wyjazdowe zwycięstwo z rzędu.
[ad=rectangle]
Tą wolę walki przejawiali oni od samego początku meczu. Miejscowi rozpoczęli wręcz koszmarnie. Już po pięciu minutach trener Przemysław Korobczak poprosił o czas. Przerwa miała obudzić jego drużynę, która zwyczajnie przespała premierowy fragment spotkania. Jedyne trafienie dla Harcerzy w tym okresie gry zaliczył Mateusz Kroczek. Tymczasem Ostrovia zdobywała bramki z niesamowitą regularnością za sprawą dużej bierności przemyskiej obrony. Szalona seria podopiecznych Witolda Rojka zakończyła się na prowadzeniu 7:1. Czuwajowi po długiej przerwie udało się wreszcie zawiązać składną akcję zakończoną rzutem karnym wykończonym przez Kroczka.

Nieco lepiej wyglądała ofensywna gra miejscowych w dalszej części tego pojedynku. Problemem SRS-u była słaba postawa w defensywie. Jakub Tomczak znajdował pozycje do rzutu niemal w każdej możliwej sytuacji. Były gracz MKS-u Kalisz do przerwy zdobył aż 9 bramek. Skutecznie egzekwował rzuty karne, podawał kolegom i sam raz po raz nękał Pawła Sara i Łukasza Orłowskiego. W 20. minucie właśnie on wyprowadził gości na najwyższe w całym spotkaniu prowadzenie 17:10.

Końcowe fragmenty pierwszej połowy były znacznie bardziej wyrównane niż początek meczu. Tradycyjnie duża pracę na kole wykonał Maciej Kubisztal, na którym skupiały się poczynania ofensywne Czuwaju. Po trafieniu Krzysztofa Kusala gospodarze zmniejszyli przewagę przyjezdnych do 4 bramek, lecz końcówka znów należała do ostrowian, którzy wygrali podwójne osłabienie 2:1, a całą pierwszą połowę 23:18.

Drugie 30 minut miało dać odpowiedź na pytanie czy Czuwaj nawiąże jeszcze walkę z dobrze dysponowanymi szczypiornistami Ostrovii. Tomasz Jedwabny zaliczył prawdziwe wejście smoka, otwierając wynik tej odsłony spotkania oraz zdobywając dwa kolejne gole dla Wielkopolan. Gra Harcerzy zaczynała się coraz bardziej zazębiać i pomimo dużej przewagi gości w sercach lokalnych fanów tliła się nadzieja na dobry wynik i ewentualne dwa punkty.

Wyższy bieg miejscowi włączyli na dobre w ostatnim kwadransie gry. W kapitalny sposób przebudził się Paweł Stołowski. Dzięki bramkom z drugiej linii nabrał on większej pewności siebie i odwagi w swoich decyzjach. "Stołek" doskonale  współpracował z Pawłem Puszkarskim, który również przeżył małe sportowe zmartwychwstanie w drugiej połowie po słabszej pierwszej odsłonie meczu. Prawdziwym bohaterem był jednak rezerwowy bramkarz SRS-u - Łukasz Orłowski. Młody golkiper SRS-u zamurował na dłuższy okres meczu bramkę, a niesieni głośnym dopingiem, deprymującym jednocześnie Ostrovię koledzy z pola zniwelowali niemal całą przewagę i w 48. minucie przegrywali zaledwie różnicą jednego gola.

Szansy na wyrównanie nie wykorzystał Mateusz Kroczek, który pomylił się przy wykonywaniu rzutu karnego, co natychmiast wykorzystali goście. W międzyczasie czerwoną kartkę za trzecie wykluczenie ujrzał Krzysztof Kusal. Harcerze nie zwiesili głów i długo upragniony remis przyszedł wreszcie w 53. minucie za sprawą trafienia z kontry Puszkarskiego. Kibice przeżyli jednak prawdziwą huśtawkę nastrojów, bo już kilkadziesiąt sekund później dwie indywidualne kary w jednej akcji otrzymali Damian Misiewicz i Tomasz Dejnaka. Trzeba przyznać, że sędziowie w końcówce nieco pogubili się w swoich decyzjach i szereg wykluczeń, zarówno w ekipie Czuwaju jak i Ostrovii był zwyczajnie niepotrzebny. Takiej szansy nie można było nie wykorzystać. Ostrowianie znów objęli prowadzenie 34:33.

W ostatnich pięciu minutach hala zamieniła się w prawdziwy kocioł. Najważniejsze akcje meczu fani oglądali już na stojąco, niemal jak w czasach Superligi. Kiedy Paweł Stołowski podchodził do wykonywania rzutu z siódmego metra niektórzy wręcz zamarli. Rozgrywający ośmieszył jednak lekko wysuniętego Macieja Adamczyka przepięknym lobem, który zapewnił remis 34:34. Koncert miejscowych trwał. Trzy kolejne skuteczne akcje dawały niemal 100-procentową pewność zdobycia upragnionych dwóch oczek.

Ostrovia próbowała jeszcze rozpaczliwej obrony jeden na jednego przy stanie 37:35, lecz szczęśliwy, a może i trochę przypadkowy gol Kroczka rozwiał wszelkie nadzieje przyjezdnych. Piłka odbiła się najpierw od lewego słupka, potem od pleców bramkarza, a na końcu uderzyła w prawy słupek. Rzut był jednak na tyle mocny, iż piłka wtoczyła się do bramki. Czuwaj wygrał 39:36 i awansował na 5. miejsce w tabeli.

Po sobotniej porażce Siódemki Miedź Legnica szanse na podium przemyślan nadal są realne. Przed nimi seria spotkań z nieco słabszymi ekipami. Za tydzień Harcerze udadzą się na najdalszy możliwy wyjazd w tegorocznych rozgrywkach. Ich rywalem będzie zielonogórski AZS UZ. Potem SRS czekają dwa domowe mecze z KSZO Odlewnia Ostrowiec Świętokrzyski i MTS-em Chrzanów . Ostrowianie zmierzą się z rywalami z Końskiego, Zawiercia i Legnicy. Te mecze będą wyznacznikiem możliwości podopiecznych Witolda Rojka.

Czuwaj Przemyśl - Ostrovia Ostrów Wielkopolski 39:36 (18:23)

Czuwaj: Sar, Orłowski - Kusal 2, Puszkarski 7, Dejnaka 1, Stołowski 7, Piechnik, Misiewicz 5, Kroczek 9, Kubisztal 8
Kary: 14 minut (6 min. - Krzysztof Kusal, 2 min. - Tomasz Dejnaka, Damian Misiewicz, Paweł Stołowski, Maciej Kubisztal)
Karne: 6/5

Ostrovia: Tarko, Adamczyk - Galewski 7, Kierzek 1, Jedwabny 4, Dutkiewicz 3, Bałwas 2, Wojciechowski, Tomczak 12, Bielec 2, Pernak, Śliwiński 2, Klara 1, Staniek 2
Kary: 16 minut: (4 min. - Arkadiusz Galewski, Piotr Bielec, 2 min. - Piotr Kierzek, Krzysztof Pernak, Filip Śliwiński, Tomasz Klara)
Karne: 5/5

Sędziowie: Michał Cieślik, Piotr Oleksyk (obaj Kielce)

Widzów: 300

Źródło artykułu: