Losy całego pojedynku, jak to już zwykle bywa w tych z udziałem opolan, rozstrzygnęły się bardzo szybko, pomiędzy 10. a 20. minutą. Przełomowym wydarzeniem okazał się czas na żądanie wzięty przez trenera PE Gwardii, Rafała Kuptela po upływie niecałych dziesięciu minut, przy stanie 5:5. W początkowej fazie zawodów, w poczynaniach jego podopiecznych dominował bowiem duży chaos, owocujący przede wszystkim bardzo słabą skutecznością w ofensywie. Jedynym zawodnikiem, który regularnie znajdował drogę do siatki Viretu CMC był Remigiusz Lasoń. Rozgrywający opolan popisał się w tym czasie trzema trafieniami, podobnie jak jego vis a vis Tomasz Fugiel. Goście mogli zdobyć jeszcze więcej goli, lecz między słupkami bardzo dobrze spisywał się Adam Malcher.
[ad=rectangle]
Od momentu powrotu na parkiet, po wspomnianej przerwie dla gospodarzy, nastąpił całkowity zwrot wydarzeń. Gracze z Opola z miejsca zaczęli znacznie lepiej spisywać się w obronie, co natychmiast przełożyło się na liczne kontrataki. W ich wykańczaniu nie zawodzili Wojciech Knop, Nenad Zeljić oraz świetnie dysponowany Lasoń, czego efektem było osiem bramek z rzędu dla PE Gwardii. Gdy miejscowi objęli prowadzenie 12:5, można było rychło odtrąbić koniec emocji w kolejnym spotkaniu z ich udziałem. Jedynym godnym zanotowania wydarzeniem w pozostałej części pierwszej połowy była czerwona kartka dla bramkarza zespołu z Zawiercia, Artura Kota, za faul na wychodzącym do kontry Knopie. Decyzja sędziów o usunięciu golkipera z boiska była jednak bardzo mocno kontrowersyjna.
Wobec posiadania pełnej kontroli nad biegiem wydarzeń, po przerwie szansę na pokazanie się otrzymało wielu rezerwowych opolskiej drużyny. Ani minuty na parkiecie nie spędził w drugiej połowie Malcher, którego w bramce zastępowali Kamil Buchcic oraz Damian Zając. Na kole swoich sił próbował także nominalny środkowy rozgrywający Kamil Mokrzki. Manewr ten potwierdził słowa trenera gwardzistów, wypowiedziane dwa tygodnie temu, po meczu z SRS Czuwajem Przemyśl.
- Obrotowym będzie Jankowski i będziemy próbować na tej pozycji także naszych środkowych. Środkowy musi bowiem wiedzieć wszystko: gdzie kołowy ma stanąć, dlaczego ma to zrobić, kiedy wyjść. Po wejściu na koło oni muszą zagrać tak samo - tłumaczył wówczas Kuptel.
O samym przebiegu drugiej odsłony nie można napisać zbyt pasjonującej historii. Ogromna przewaga opolan ani na chwilę nie podlegała dyskusji, a kolejni zmiennicy wykorzystywali swoją okazję do poprawienia indywidualnych statystyk. Sześciokrotnie do siatki przeciwnika trafił skrzydłowy Paweł Swat, zaś celnymi rzutami z drugiej linii popisywali się między innymi Sebastian Rumniak oraz Łukasz Całujek. Zawodnicy Viretu cały czas mieli wielkie problemy ze sforsowaniem defensywy rywali, zdobywając gole, ze słabą regularnością, głównie po rzutach z drugiej linii bądź karnych. W 50. minucie PE Gwardia wygrywała już 35:21 i taka jej przewaga utrzymała się aż od ostatniego gwizdka, który wybrzmiał przy stanie 40:26.
PE Gwardia Opole - Viret CMC Zawiercie 40:26 (19:12)
Gwardia: Malcher, Buchcic, Zając - Jankowski 7/3, Lasoń 6, Swat 6, Rumniak 4, Całujek 3, Trojanowski 3, Knop 2, Mokrzki 2, Prokop 2, Scepanović 2, Zeljić 2, Baran 1
Karne: 3/3
Kary: 6 min.
Viret: Kot, Zbroiński - Fugiel 7/2, Biernacki 4, Kijowski 3, Komalski 3/2, Bugaj 2, Pakulski 2, I. Zagała 2, S. Zagała 2, Kapral 1, Słodowy
Karne: 4/4
Kary: 12 min.
Kary: PE Gwardia - 6 min. (Całujek, Jankowski, Zeljić - po 2 min.); Viret - 12 min. (I. Zagała - 4 min., Biernacki, Komalski, Kot, Pakulski - po 2 min.)
Czerwona kartka: Kot (Viret) - faul
Sędziowie: Przemysław Stężowski (Lubin), Tomasz Ziablicki (Jelenia Góra).