MŚ 2015: Męka mistrzów świata! Szejkowie o włos od sensacji - relacja z meczu Katar - Hiszpania

Sensacyjnie wyglądała rywalizacja pomiędzy Katarem a obrońcami tytułu po pierwszej połowie meczu na szczycie. Wynik zawodów o pozycję lidera tabeli odwrócił się dopiero na 2 minuty przed końcem!

Mało kto mógł się spodziewać, że najbogatszy kraj na świecie będzie się liczył w walce o... zwycięstwo w swojej grupie. Właśnie słowo "najbogatszy" odegrało w ich przypadku niezwykłą rolę. W obecnej sytuacji można się zapytać, jak daleko zajdzie gospodarz imprezy. Zatrzymać ich miał aktualny mistrz świata i jeden z głównych faworytów do końcowego zwycięstwa - Hiszpania.
[ad=rectangle]
Mecz rozpoczął się zgodnie z oczekiwaniami obserwatorów - od pewnego prowadzenia Hiszpanów po trzech bramkach z rzędu Valero Rivery. Katarczycy na swoje pierwsze trafienie czekali do 4. minuty zawodów. Najwięcej problemów sprawiała im płaska obrona 5:1 podopiecznych Manolo Cadenasa. Co ciekawe, wcześniej to właśnie gospodarze dobrą grą w defensywie odskakiwali rywalom. Bardzo szybko z czasu żądanie postanowił skorzystać trener miejscowych Valero Rivera. Jego zawodnicy po 12. minutach przegrywali już 2:5.

Niesieni dopingiem licznie zgromadzonej publiczności Katarczycy dalej mieli spory problem ze zdobywaniem bramek. Niemniej, całkiem nieźle spisywali się w tylnej formacji. Właśnie ten fakt sprawiał, że obrońcy trofeum popełniali błędy, a wynik był na tzw. "styku". Dość długo na swoje przełamanie czekał najlepszy strzelec "Szejków" Zarko Marković. Do tej pory rzucał ze skutecznością 55 proc. (22 bramki na 40 prób).

W 25. minucie Hiszpanie zmuszeni byli grać przez kilkadziesiąt sekund w czwórkę. Szansę na wyrównanie zmarnował Hamad Madadi, ale to co nie udało się skrzydłowemu zrobił Marković dając swojej drużynie pierwszy w tym meczu remis po 8. Jeszcze większą wrzawę wywołała bramka Mahmouda Alla Hassaba na 9:8. Europejczycy byli w sporym kryzysie. Nie potrafili trafić nawet z 7 metrów i na przerwę zeszli mając na koncie już dwa gole mniej. Niesamowitej rzeczy dokonał Joan Canellas. Tuż po upływie 30 minut miał prawo wykonać rzut bezpośrednio. "Wygiął" się przy nim w taki sposób, że pokonał bramkarza, sędziowie jednak gola nie uznali dostrzegając oderwanie stopy zawodnika.

Hiszpanie po pierwszej połowie sensacyjnie przegrywali z Katarem
Hiszpanie po pierwszej połowie sensacyjnie przegrywali z Katarem

Sensacyjny wynik z pierwszej połowy zapowiadał wielkie emocje w drugiej. Już w 25 sekundzie od wznowienia prowadzenie gospodarzy na 11:8 podwyższył nie kto inny jak Marković. Na niezwykłym procencie obron grał w tamtym czasie Goran Stojanović (57 proc.). O tyle, o ile w pierwszej części widowiska można było narzekać na ilość bramek, tak w drugiej kolejne wpadały niczym na zamówienie (aż 9 w pierwszych 6. min.). Z tą drobną różnicą, że lepiej wyglądała gra szczypiornistów z Półwyspu Arabskiego. Wyraźnego impetu nabrał wspominany wcześniej Marković.

Zawodnicy trenera Orlen Wisły Płock zdołali co prawda doprowadzić do remisu 18:18 i 19:19, ale po chwili tracili bramkę i znowu zmuszeni byli gonić rywala. Z drugiej linii coraz częściej trafiał Rafael Capote. Po drugiej stronie parkietu ciężar odpowiedzialności za losy rywalizacji wziął na siebie z kolei Jorge Maqueda. Im bliżej było końca zawodów, tym na ławce rezerwowych aktualnych mistrzów świata widać panowało coraz większe zdenerwowanie. Trzeba jednak oddać to, że naturalizowani Katarczycy prezentowali się naprawdę nieźle, zarówno jako drużyna, jak i indywidualnie.

Ostatnie 5 minut meczu rywalizacji o pozycję samodzielnego lidera grupy A przyniósł naprawdę sporo emocji. Dopiero w 56. minucie po udanie przeprowadzonej kontrze Victor Tomas wyprowadził faworytów na jednobramkowe prowadzenie 24:25. Gospodarzenie nie zamierzali pozostać dłużni. Bardzo dużo dobrego w poczynaniach Hiszpanów wprowadził dobrze znany polskim kibicom Julen Aguinagalde. Najpierw wymusił karę, a potem "trzymał" wynik. Na minutę przed końcem obrońcy trofeum przechylili szalę wygranej na swoją stronę. Bramka Canellasa ostatecznie ustawiła wynik.

Katar - Hiszpania 25:28 (10:8)

Katar: Sarić (0/1 - 0 proc.), Stojanović (10/37 - 27 proc.) - Marković 10/2, Mabrouk, Roine, Capote 5, Al-Karbi 1, Murad, Memisević 2, Damnjanović 1, Mellash 1, Benali, Madadi 1, Hamdoon, Hassab Alla 4, Zakkar.
Karne: 2/2
Kary: 2 min.

Hiszpania:   Sierra (4/23 - 17 proc.), Perez De Vargas (5/11 - 45 proc.) - Rocas, Maqueda 3, Tomas 6/3, Entrerrios 1, Aguinagalde 4, Ugalde 1, Andreu, Rodriguez, Canellas 4, Morros, Garcia, Rivera 7/1, Guardiola 2, Dujshebaev.
Karne: 4/6
Kary: 10 min.

Kary: Katar - 2 min. (Zakkar - 2 min.); Hiszpania - 10 min. (Rocas, Rodriguez, Guardiola - 2 min., Morros - 4 min.).

Sędziowie: Dusan Stoijkovic, Nenad Nikolic (Serbia).

Tabela grupy A

MDrużynaMZRPBramkiPkt
1 Hiszpania 5 5 0 0 162:127 10
2 Katar 5 4 0 1 137:122 8
3 Słowenia 5 3 0 2 160:145 6
4 Brazylia 5 2 0 3 146:143 4
5 Białoruś 5 1 0 4 147:155 2
6 Chile 5 0 0 5 104:164 0
Komentarze (24)
avatar
lela
22.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ciekawe czy po MŚ podziękują zawodnikom grających na czas MŚ w reprezentacji Kataru. 
grolo
21.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Katar: Sarić , Stojanović, Marković , Roine, , Memisević , Damnjanović, Raphael da Costa Capote
- co ich łączy ? Katar? ...czy kaszel ? 
avatar
Eder
21.01.2015
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Mowilem ze powinni wziac Corallesa, bo jst lepszy i od Sierry, i od Vargasa 
avatar
kps
21.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A tak swoją drogą czy Katar nie powinien być wiceliderem tabeli skoro ograł Słoweńców? Nie decydują bezpośrednie mecze w takiej sytuacji? 
avatar
Mariusz7
21.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Hiszpanie bez bramkarzy nic nie ugrają. Dziś pomogło im wejście Vargasa lecz nie zawsze tak jest. Z taką grą to na Tunezję wystarczy lecz więcej to wątpię... zresztą notabene mogą zająć jeszcze Czytaj całość