Dlaczego zdecydował się Pan na pracę w Polsce? Czy trenował Pan w swojej karierze inny zespół niż duński?
- Na pracę w Polsce zdecydowałem się, bo to bardzo wielkie wyzwanie, a ja lubię wyzwania. Poza tym być trenerem w innym kraju, w najlepszej drużynie, to ekscytujące. W Norwegii trenowałem zespół żeński Byosen. Udało nam się zakwalifikować do rozgrywek Ligi Mistrzów.
Czemu wybrał Pan pracę w Wiśle Płock? Co o tym zadecydowało?
- Kiedy oglądałem grę Wisły widziałem duże możliwości i olbrzymi potencjał, który posiada płocka drużyna. Jest jednak wiele rzeczy, które mogę poprawić. Zgodnie z moją filozofią trenerską powiem, że wiem czego trzeba, żeby zostać dobrym zawodnikiem. Zarówno od strony psychicznej jak i fizycznej. Chcę się sprawdzić w Płocku. Widziałem mecz Ligi Mistrzów przeciwko Rhein Neckar Löwen. Muszę przyznać, że uderzył mnie zupełny brak walki zawodników z Płocka. Ten zespół na pewno potrzebuje nowego stylu gry.
Czy zna Pan polską ligę handballu? Jaki jest poziom rozgrywek ligowych w Polsce od strony sportowej i organizacyjnej?
- Nie, nie mam jeszcze zbyt wielu wiadomości na temat wszystkich zespołów z polskiej ligi. Słyszałem natomiast o czołowych polskich drużynach i o najlepszych polskich klubach: Wiśle Płock i VIVE Kielce. Zebrałem już sporo informacji, ale mam świadomość, że to wciąż za mało. Jednego jestem pewien - zarówno sportowo jak i organizacyjnie są spore różnice między Polską a Danią.
Który z zawodników z polskiej ligi zrobił na Panu najlepsze wrażenie?
- Nie znam wszystkich polskich graczy. Widziałem natomiast mecz czołowych drużyn Wisła -VIVE. Bardzo podobał mi się jasnowłosy lewoskrzydłowy z Kielc. O ile się nie mylę to nazywa się Mateusz Jachlewski. W zespole Wisły wyróżniłbym zawodnika z numerem 17. To zdaje się Michał Zołoteńko.
Czy zna Pan zawodników grających w Wiśle Płock?
- Osobiście znam tylko Mortena Seiera. Trenowałem go w dwóch klubach w Danii. To solidny zawodnik.
Co uważa Pan za swój największy sukces trenerski?
- Czasami nie trzeba być nr 1, żeby mówić o sukcesie. W Virum Sorgenfri, kiedy obejmowałem zespół średnia wieku wynosiła 20 może 21 lat. Mimo to tworzyliśmy zgraną ekipę z niesamowitą atmosferą i chociaż nie dawano nam żadnych szans, zdobyliśmy srebrny medal.
Którego ze swoich wychowanków ceni Pan najbardziej?
- Zależy pod jakim względem. Naprawdę trudno powiedzieć, ale mimo, że jestem już stary (śmiech) uwielbiam pracę i kształtowanie młodych graczy.
Jak wyglądała Pańska kariera zawodnicza?
- Nigdy nie zagrałem w Reprezentacji Danii seniorów. Ale jako junior i młodzieżowiec trzykrotnie zdobywałem Mistrzostwo Danii. Potem jeszcze raz jako senior. Grałem tylko w ekstraklasie i stosunkowo szybko, bo w wieku 27 lat, zająłem się trenerką.