Śląsk Wrocław nie poszedł za ciosem. "Czegoś nam brakuje"

Śląsk Wrocław po pokonaniu Nielby Wągrowiec i remisie z Wybrzeżem Gdańsk uległ na własnym parkiecie Azotom Puławy. - Jesteśmy rozczarowani - nie kryje trener, Piotr Przybecki.

Niedzielne spotkanie było dla Wojskowych meczem kluczowym. Po zdobyciu trzech punktów w starciach z beniaminkami Śląsk mógł zrobić kolejny krok do przodu, na dobrze wygrzebując się ze strefy spadkowej. Azoty nie dały jednak wrocławianom szans na korzystny wynik.
[ad=rectangle]
- Na pewno jesteśmy rozczarowani. W meczu z puławianami było widać, że po zmianie trenera zdołali się oni odbudować fizycznie i psychicznie. Mając tak duże możliwości składowe wygrane w spotkaniach z beniaminkami były tak naprawdę ich obowiązkiem - nie kryje Przybecki w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

O wyniku jego zespołu w starciu z Azotami przesądziła już pierwsza połowa. - Mecz się źle ułożył. Chcieliśmy trzymać się rywali i spróbować ich w pewnym momencie zaskoczyć. Mieliśmy jednak w pierwszej połowie aż dziesięć kar, jednych bardziej słusznych, innych mniej, co odebrało nam trochę chęci do agresywnej gry w obronie. Rywale w przewadze odjechali i to ustawiło całe spotkanie - wyjaśnia szkoleniowiec Śląska.

Śląsk Wrocław po dziewięciu kolejkach ma na swoim koncie pięć punktów
Śląsk Wrocław po dziewięciu kolejkach ma na swoim koncie pięć punktów

Przybecki przyznaje, że trzy punkty zdobyte przez jego zespół w trzech ostatnich meczach to wynik na miarę wrocławskich możliwości. - Oczywiście, teraz ten remis w Gdańsku jest na wagę złota, bo walczyliśmy na wyjeździe, a Wybrzeże robi cały czas postępy i gra naprawdę rozsądną piłkę ręczną - dodaje nasz rozmówca.

Śląsk po dziewięciu kolejkach zajmuje w tabeli dziesiątą lokatę. - Aby utrzymać się w lidze, trzeba czasem sprawić jakąś niespodziankę. My na razie pokonaliśmy tylko Chrobrego Głogów. Czegoś nam ciągle brakuje - podsumowuje Przybecki. W następnej kolejce jego zespół zagra na wyjeździe z MMTS-em Kwidzyn.

Źródło artykułu: