Krzysztof Kempski: Za nami już 6. kolejek Superligi Kobiet. Pogoń Baltica plasuje się na 4. pozycji. Jak pan ocenia obecną sytuację zespołu w tabeli?
Przemysław Mańkowski: Mimo, iż zajmujemy 4. pozycję odczuwam pewien niedosyt. Przegraliśmy dwa mecze, które wstydu nie przynoszą. Jednak realna szansa pokonania rywali była i dlatego nie można mówić o pełnej satysfakcji.
[ad=rectangle]
To, co się dzieje w Szczecinie i w Pogoni Baltica zauważają też trenerzy kadr narodowych. Powołania otrzymały nie tak dawno Płaczek i Cebula oraz... Białorusinka Hanna Yashchuk, a w oczy rzucają się kolejne utalentowane zawodniczki, które do składu sukcesywnie wprowadza trener Struzik.
- Taki stan jest potwierdzeniem ciężkiej pracy, jaką wykonuje codziennie na treningach nasz sztab szkoleniowy. Selekcjonerzy kadr narodowych są w stałym kontakcie z trenerem Struzikiem i ciągła wymiana uwag oraz doświadczeń dobrze rokuje na przyszłość. Należy również dodać permanentny i zauważalny progres poziomu sportowego Pogoni Baltica, co sprawia, iż w orbicie zainteresowań szkoleniowców kadr narodowych pojawiają się nasze zawodniczki, chociażby na testy. Powołania pozytywnie wpływają na morale samych szczypiornistek oraz dają pozostałym motywację do ciężkiej pracy. Oczywiście, powołania to też druga strona medalu. Brak kluczowych dla klubu zawodniczek w przerwie ligi wpływa destrukcyjnie na jakość treningów i możliwość poprawy naszych niedoskonałości. Jak pan widzi, trzeba stale szukać złotego środka.
Jeśli już mowa o młodych twarzach w Grodzie Gryfa. W zeszłym sezonie Pogoń posiadała drugoligowe rezerwy. Co się z nimi stało?
- Kluczowe zawodniczki tamtego zespołu dołączyły do naszej kadry i taki był zamiar (Marszałek, Kochaniak, Zawistowska). Osobiście się cieszę, że ten plan udało się zrealizować. Zyskaliśmy ograne, młode, bardzo zdolne dziewczyny. Dla nich było to również doświadczenie oraz dodatkowa możliwość grania przed finałami Mistrzostw Polski. W tym roku kolejny raz rozważamy zgłoszenie następnego rocznika Kusego Szczecin do wspomnianych rozgrywek. Rzeczywiście, szkolenie młodzieży w Szczecinie sprawia, że prawie co roku jedna, dwie zawodniczki mogą trafiać do naszej drużyny.
Nie zaskakuje pana postawa Vistalu Gdynia, który jest obecnie wiceliderem tabeli Superligi, a którego skład tak się zmienił?
- Moim zdaniem, skład Vistalu nie uległ jakiejś istotnej rewolucji. Kluczowe zawodniczki nadal grają w Gdyni, a do tego została pozyskana utalentowana młodzież. Według mnie, jak przeanalizujemy ostatnie mecze z ubiegłego sezonu, to skład się nie zmienił. Na uwagę zasługuje natomiast fakt konsekwentnego procesu odmładzania zespołu. Akurat w tym zakresie nasza strategia jest zbieżna i uważam, że ten kierunek jest optymalny zarówno dla obu klubów, jak i żeńskiej piłki ręcznej w Polsce.
Pogoń dwukrotnie mierzyła się z "mocnymi" tej ligi i to dwa razy na wyjazdach. Zarówno w Lubinie jak i Gdyni była szansa nawet na komplet "oczek".
- Oczywiście, szkoda straconych punktów. Jestem przekonany, że w rundzie rewanżowej na własnym parkiecie to my będziemy świętowali zwycięstwo. Wspomniane porażki zostały przez nas przeanalizowane i zapewniam, że była to bardzo cenna lekcja. Patrząc jednak chłodno na tę sytuację, nie sposób nie zauważyć, iż przed meczem z nami żadna drużyna nie dopisuje sobie dwóch punktów, jak to niegdyś bywało. Wzbudzamy emocje i zmuszamy rywali do pełnego zaangażowania, o ile chcą nas pokonać. Jestem przekonany, że przyjdzie taki dzień, w którym role się odwrócą.
Kontynuując wątek, szczególnie mocno można żałować punktów z Miedziowymi. Pogoń do przerwy prowadziła 11:5 i wydawało się, że wygraną wystarczy "podnieść z parkietu". Tymczasem fatalna druga część meczu przesądziła o porażce. Jak to można wytłumaczyć?
- Klasowy zespół, jakim jest Zagłębie Lubin z żelazną determinacją obnażył nasze słabości i zdołał odwrócić niekorzystny dla siebie przebieg spotkania. Doświadczenie liderek, między innymi pań Obrusiewicz, Maliczkiewicz sprawiło, że taki był stan rzeczy a nie inny. Szczęście i atut własnego parkietu również odegrało tutaj ważną rolę. Jednoznacznie nie da się ocenić tamtej porażki. Myślę, że determinacja Miedziowych oraz brak w tamtych trudnych chwilach w naszym zespole liderki spowodowały taki rozwój sytuacji.
Treningi z zespołem rozpoczęła już pani Katarzyna Duran. "Widmo Vistalu" (w poprzednim sezonie nie mogła przeciwko nim grać) nie pozwoliło jej wystąpić już w Gdyni. Hipotetycznie: z nią w obronie i ataku tamte zawody miałyby szanse wyglądać inaczej?
- Jestem o tym przekonany. Tego doświadczenia brakowało nam w tamtym meczu. Każda kontuzja w zespole jest przykrym faktem, z którym trzeba się zmagać w trakcie trwania ligi. Pani Kasia rzeczywiście chyba ma pecha do gry przeciwko Vistalowi. Jestem pewien - limit nieszczęść wykorzystała już w tym roku w 100 proc.
W zespole z urazami zmagają się kolejne dwie ważne postaci. Dość szybko powrócić powinna Małgorzata Stasiak. Co mówią na ten temat fizjoterapeuci Pogoni Baltica?
- Same dobre rzeczy. Rehabilitacja obu zawodniczek przebiega zgodnie z planem i nie ma żadnych niespodzianek. Zapewniam, że czynimy wszystko, aby jeszcze w tym roku obie szczypiornistki weszły w rytm meczowy i zagrały w lidze.
Martwić może sytuacja Lucyny Wilamowskiej. Prawa rozgrywająca już od ponad roku leczy uraz i od momentu jej sprowadzenia do Grodu Gryfa w lidze nie zadebiutowała. Kiedy będziemy mogli obejrzeć ją w akcji?
- Sytuacja jest analogiczna jak w przypadku Małgosi Stasiak. Pani Lucyna dzielnie znosi trudy, jak pan zauważył, długiej rehabilitacji. Wszyscy w klubie z utęsknieniem czekamy na jej powrót. Osobiście bardzo kibicuję tej zawodnicze i wierzę, że jeszcze w tym sezonie będzie czarnym koniem naszego zespołu. Na chwilę obecną jest jednak potrzebna żelazna konsekwencja i cierpliwość. Naszych kibiców zaś proszę o wsparcie i pozytywną energię, jakiej z pewnością potrzebuje. To będzie debiut, na jaki w pełni zasługuje.
28 października Pogoń podejmie mistrzynie Polski z Lublina. To będzie niewątpliwa gratka dla tych, którzy zdecydują się odwiedzić Arenę Szczecin. Przewidywane są jakieś specjalne niespodzianki dla kibiców?
- Do Szczecina przyjeżdża mistrz Polski i postaramy się, aby to spotkanie miało szczególny wymiar i oprawę. Chcemy pobić rekord frekwencji i zapewniam, że zrobimy wszystko, aby właśnie tak było. Będą specjalne niespodzianki dla kibiców. Zapraszamy szkoły oraz kluby sportowe. Za chwilę uruchamiany specjalną kampanię reklamową. Mam nadzieję, że doping naszych sympatyków poniesie nas do zwycięstwa, na które tak ciężko pracujemy.
Mistrzu obys mial racje co do tego dokapitalizowania !!