Mamy świadomość ryzyka - rozmowa z Wiesławem Rutkowskim, prezesem Olimpii-Beskidu Nowy Sącz

Szczypiornistki z południa Polski dalej będą walczyć w PGNiG Superlidze. Mimo niezbyt stabilnej sytuacji finansowej, Olimpia-Beskid zagra w przyszłym sezonie. Sądecki klub potrzebuje wzmocnić kadrę.

Krzysztof Niedzielan: Zaczynamy naszą rozmowę od bardzo dobrych wieści.

Wiesław Rutkowski: Zarząd podjął decyzję, że Olimpia-Beskid przystąpi do kolejnego sezonu w Superlidze. Co ważne odchodzą tylko dwie zawodniczki - Marta Wawrzynkowska i Karolina Olszowa. Pozostałe zawodniczki podpisały nowe kontrakty i są do dyspozycji.

Co ważne, udało się zatrzymać największą gwiazdę, Katarinę Dubajovą, ale też reprezentantkę Polski Joannę Gadzinę, czy kapitan zespołu Kamilę Szczecinę.

- To dla nas bardzo miłe, że utożsamiają się z Nowym Sączem. Mimo korzystnych ofert z wielu klubów, postanowiły tu pozostać. Nie ukrywam też, że zaproponowaliśmy im wyższe kontrakty.
[ad=rectangle]
Drużyna będzie grać dalej, więc udało się znaleźć pieniądze i dopiąć budżet na nowy sezon?

- Niestety jeszcze nie. Zakładamy, że jakoś damy radę, choć ciągle borykamy się z problemami finansowymi. Rozmawialiśmy z prezydentem Nowego Sącza i dyrektorem Wydziału Kultury i Sportu, którzy zadeklarowali większą pomoc, na którą liczymy. Prowadzimy też rozmowy z wieloma firmami i przedsiębiorcami, a nasz apel podjął też poseł Czerwiński i zaplanowaliśmy już spotkanie. Wierzę, że jego pomoc przyniesie efekty finansowe.

Jak wysoki powinien być budżet?

- Minimalne koszty utrzymania drużyny, nie wliczając w to transferów, to milion złotych. Jeśli chcemy pozyskać nowe zawodniczki, wygeneruje to kolejne wydatki. Chcielibyśmy mieć przynajmniej dublerkę na każdą pozycję. Liczebność kadry wciąż jest naszą kulą u nogi. Przez to przegrywaliśmy ważne mecze.

Klub podejmuje więc spore ryzyko.

- Mamy tego świadomość, natomiast startujemy z lepszej pozycji, bo praktycznie udało się nam wyprowadzić klub na zero. Nie mamy zaległości, zobowiązań, które by nas blokowały. Co prawda perspektywy są dość chwiejne, ale zakładamy, że uda się zdobyć pieniądze. Kasa nie leży na stole, ale będziemy próbować.

Olimpia-Beskid ma teraz tylko 12 szczypiornistek.

- To prawda, ale chciałbym podkreślić, że to są nasze gwiazdeczki. Wspaniałe i ambitne dziewczyny, już ograne w Superlidze. Potrafią wygrywać z najlepszymi. Jeżeli sytuacja finansowa pozwoli, wzmocnimy zespół. Innym wariantem jest ogrywanie juniorek. Na pewno włączymy je do treningów I drużyny, żeby zadbać też o zaplecze.

Lucyna Zygmunt dalej będzie trenerką Olimpii?

- Dwuletni kontrakt wygasł i oczywiście zaproponujemy nowy. Chcemy też poszerzyć sztab szkoleniowy o asystenta. Dostaliśmy już dwie propozycje. Zgłosił się jeden trener z Polski i jeden z zagranicy.

Będzie więc podobnie do sytuacji z sezonu 2012/2013, kiedy zespół prowadził duet Lucyna Zygmunt - Zdzisław Wąs?

- Tak, ale teraz taka współpraca miałaby się odbywać na innych zasadach. Wtedy dość często rozbiegały się wizje trenerów. Tutaj chcielibyśmy ujednolicić program szkoleniowy, tak by dziewczyny odpowiednio rozwijały swoje talenty.

Olimpia-Beskid ma konkretne plany transferowe?

- Rozmawiamy z dwiema zawodniczkami z Ukrainy, które są blisko naszej drużyny. Kontrakty nie są jeszcze podpisane, więc z nazwiskami chcemy się jeszcze wstrzymać.

Kiedy ruszą przygotowania?

- Zaczynamy 7 lipca treningami na własnych obiektach. Chcemy pojechać na 3 turnieje, między innymi na Ukrainie i na Słowację. Będziemy też grać sparingi w Nowym Sączu.

Źródło artykułu: