Wyszomirski to za mało - relacja z meczu Polska - Hiszpania

Polscy szczypiorniści przegrali w towarzyskim meczu z reprezentacją Hiszpanii. Biało-czerwoni do rywalizacji z mistrzami świata przystąpili ubrani w drugi garnitur.

Michael Biegler do gry przeciwko Hiszpanom desygnował głównie zawodników rezerwowych. Od pierwszych minut na parkiecie pojawili się między innymi Piotr Wyszomirski i Piotr Masłowski, a na kole w ataku swojej szansy szukał Piotr Grabarczyk. Tak skonstruowany zespół z przedzieraniem się przez linię defensywną rywali radził sobie przyzwoicie, znacznie gorzej było za to w tyłach, rywale polską obronę rozrzucali bowiem z dziecinną łatwością.
[ad=rectangle]
Biało-czerwoni nie mieli żadnej recepty na zatrzymanie Julena Aguinagalde, który pod bramką Wyszomirskiego był bezbłędny. Zaangażowanie polskiej obrony w próby zatrzymania doświadczonego obrotowego sprawiały, że często do dogodnych pozycji dochodzili także skrzydłowi rywali. Mimo skuteczności zawodników pierwszej linii rywale większej przewagi wypracować nie mogli, dobrze w hiszpańską bramkę wstrzelił się bowiem Karol Bielecki.

Po niewyraźnym otwarciu meczu z akcji na akcję między słupkami rozkręcał się Wyszomirski. Nowy nabytek Pick Szeged potrafił w ciągu kilku minut zatrzymać dwie kontry rywali, dzięki czemu w dwudziestej trzeciej minucie nasz zespół objął nawet prowadzenie. W pierwszej części meczu polski golkiper odbił jeszcze piłkę po rzucie karnym wykonywanym przez Alberta Rocas, a na przerwę obie ekipy schodziły przy wyniku remisowym.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Drugą połowę biało-czerwoni rozpoczęli słabo. Polacy długo nie potrafili znaleźć w ofensywie odpowiedniego rytmu, popełniając banalne błędy i gubiąc proste piłki. W ciągu pierwszych dziewięciu minut podopieczni Bieglera do siatki rywali trafili tylko raz. Na nasze szczęście w ataku mylili się także Hiszpanie, a swoje między słupkami robił Wyszomirski.

Polski zespół w pewnym momencie przegrywał z Hiszpanami nawet różnicą czterech trafień, do pościgu rzucając się dopiero na kwadrans przed finałową syreną. Biało-czerwonych do przodu pociągnęli Michał Jurecki oraz Piotr Chrapkowski, dzięki czemu trzy minuty przed końcem meczu obie ekipy dzieliło już tylko jedno trafienie. Na więcej naszej drużyny tego dnia stać już jednak nie było, a o wygranej mistrzów świata przesądziły akcje Jorge Maquedy oraz Raula Entrerriosa.

Polska - Hiszpania 21:24 (12:12)

Polska: Wyszomirski, Szmal, Wichary - Orzechowski 2, Masłowski 1, Chrapkowski 2, Grabarczyk 1, Daszek, Bielecki 6, Szyba, Krzysztofik 1, Krajewski 1/1, M. Jurecki 5, Gliński, Gumiński 2.
Karne: 1/1.
Kary: 4 min.

Hiszpania: Sierra, De Vargas – Rocas 3, Maqueda 2, Entrerrios 2, Aginagalde 3, A. Garcia 3, Ugalde 1, Andreu 1, P. Garcia 2, Rivera 3/2, Goni 3, Mindegia, Dujszebajew 1/1, Molina.
Karne: 2/4.
Kary: 4 min.

Kary: Polska - 4 min. (Grabarczyk, Daszek - 2 min.) oraz Hiszpania - 4 min. (Molina, Andreu - 2 min.).
Sędziowie: Mindaugas Gatelis, Vaidas Mazeika (obaj Litwa).
Widzów: 4500.

Komentarze (34)
avatar
Wisła Płock
11.06.2014
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Jak grał Gadżet, to było źle, bo nie wpadało ze skrzydła. Nie ma Gadżeta, nadal jest źle, bo znowu nie wpada.
Czyja to wina?
A wracając do samego meczu, to wynik wcale nie jest taki zły, bior
Czytaj całość
avatar
Godfather-Darth Vader
11.06.2014
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Wydaje się, że nasza reprezentacja ma najlepsze lata za sobą. 
avatar
V-cek Ważniak
11.06.2014
Zgłoś do moderacji
8
6
Odpowiedz
Tradycyjnie już wybujałe ego i zaklinanie rzeczywistości. 
FranzM
11.06.2014
Zgłoś do moderacji
3
6
Odpowiedz
tradycyjnie juz najlepszy doping w Plocku 
avatar
Złoty Bogdan
11.06.2014
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Po co reprezentacja gra w Płocku? W Gdańsku było 10 tys. ludzi, a w "stolycy polskiego handballa" żenujący widok w połowie pustych trybun.