Do rywalizacji o miejsce w pierwszej lidze staną ekipy Warszawianki i AZS UW. Premierowy mecz stołecznych drużyn ugości hala przy Piaseczyńskiej, do rewanżu dojdzie zaś przy Banacha. Faworytem rywalizacji wydają się być aktualni pierwszoligowcy, stołeczni zawodnicy znają się jednak jak łyse konie i w zbliżających się spotkaniach możliwe jest absolutnie każde rozstrzygnięcie.
[ad=rectangle]
Przedstawiciele obu ekip zapowiadają, że na parkiecie taryfy ulgowej nie będzie, po zakończeniu rywalizacji rozczarowanie przegranych osłodzi jednak to, że pierwsza liga wciąż będzie obecna w stolicy.
- To jest szczęście w nieszczęściu, że niezależnie od końcowego rozstrzygnięcia, wciąż będziemy mieli zespół z Warszawy na zapleczu elity - mówi trener AZS UW, Sławomir Monikowski. On sam, podobnie jak drugi szkoleniowiec ekipy z Banacha Robert Bliszczyk czy kierownik zespołu Krzysztof Szczyciński, w przeszłości mieli okazję w Warszawiance grać. - Ilość nici łączących te zespoły jest niezliczona - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Tak samo, jak wiele osób związanych z Orłami w przeszłości miało okazję bronić barw Warszawianki, tak kilku zawodników występujących obecnie przy Piaseczyńskiej ma w swoich metrykach grę w AZS UW. Na parkiecie wszelkie przyjaźnie będzie trzeba odłożyć na bok, a walki na całego nie zabraknie. Warszawski stan posiadania w pierwszej lidze - niezależnie od wyniku - pozostanie jednak niezmieniony.