Szkolenie trenerów powinno ulegać stałej modyfikacji - rozmowa z Jerzym Cieplińskim, prezesem stowarzyszenia trenerów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jerzy Ciepliński jest prezesem Polskiego Stowarzyszenia Trenerów i Instruktorów Piłki Ręcznej. Doświadczony szkoleniowiec wyjaśnił cele, jakie ma przed sobą ta organizacja.

Michał Gałęzewski: Jaki jest główny cel Polskiego Stowarzyszenia Trenerów i Instruktorów Piłki Ręcznej? Jerzy Ciepliński: Celem stowarzyszenia jest upowszechnianie kultury fizycznej poprzez działanie na rzecz rozwoju piłki ręcznej, szczególnie zaś podnoszenie poziomu etycznego i pedagogicznego trenerów i instruktorów, jak również podejmowanie starań o poprawę ich warunków pracy. Ważna jest ścisła współpraca z ZPRP w sprawach dotyczących trenerów, szkolenia, programów szkoleniowych i obsady szkoleniowej. Środowisko trenerskie w tej chwili jest niedoceniane i nie ma właściwej pozycji w polskiej piłce ręcznej. Często podejmowane decyzje są niekorzystne dla szkoleniowców. Nie jest odpowiednio dostrzegana nasza ciężka praca. Nie mamy wsparcia w polityce prowadzonej przez Związek Piłki Ręcznej w Polsce. Czy sukcesy odnoszone przez reprezentację wynikają z systemowego szkolenia, czy są zbieżnością korzystnych zbiegów okoliczności? - To wszystko jest pochodną poziomu szkolenia sportowego w piłce ręcznej i wpływu trenerów na istotne sprawy. Obserwujemy, że dzisiaj nie odnosimy spektakularnych sukcesów w piłce ręcznej wypracowanych poprzez odpowiedni system, tylko ze sprzyjających zbiegów okoliczności. Sukcesy trenera Wenty nie wynikały z systemu szkolenia, tylko były zasługą grupy zawodników i ich trenera. Żeńska reprezentacja przez kilka ostatnich lat nie uczestniczyła nawet w największych imprezach na świecie, a czwarte miejsce na ostatnich mistrzostwach świata to miła niespodzianka, którą sprawiła ta grupa zawodniczek z ich trenerem. [ad=rectangle] Brak systemu widać po wynikach juniorów... - Fakt, reprezentacje juniorskie od wielu lat często nawet nie kwalifikują się do imprez centralnych i przegrywają z zespołami nie liczącymi się wcześniej na arenie międzynarodowej. Świadczy to, że nasz system szkolenia nie jest właściwy i należy go jak najszybciej skorygować. Stowarzyszenie, którego jest pan prezesem ostatnio szeroko komentowało kwestię licencji trenerskich. Jak pan postrzega ten problem? - Uwolniono zawód trenerski. ZPRP wypracował swoje kryteria, które w wielu przypadkach budzą nasz sprzeciw. Proszę sobie wyobrazić trenerów o wieloletnim stażu pracy, z dużym doświadczeniem. Oni są teraz pozbawiani tego, co osiągnęli. Po pierwsze nie może być tak, że prawo działa wstecz. Trzeba zrobić wszystko, żeby uznać ich doświadczenie. Oni wychowali całe pokolenia piłkarzy, czy piłkarek ręcznych. Nie zawsze czują się najlepiej siadając w jednej ławce na kursach trenerskich ze swoimi wychowankami. Nie są to zręczne sytuacje. Doskonale wiemy, że kursy trenerskie to jedno, a praktyka drugie. To praktyka kształci klasę trenerską. Uważacie, że szkolenia doświadczonych szkoleniowców są niepotrzebne? - Wręcz przeciwnie, uważamy że trenerzy przez całą swoją karierę zawodową powinni się dokształcać, chociaż nie zgadzamy się z powielaniem programów Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu. Trenerów kieruje się na kursy, na których w części ogólnej powiela się przedmioty takie, jak fizjologia, psychologia, anatomia, biochemia, zarządzanie w sporcie itd.

Jerzy Ciepliński nie zgadza się z kierunkiem zmian proponowanym przez ZPRP
Jerzy Ciepliński nie zgadza się z kierunkiem zmian proponowanym przez ZPRP

Trenerzy piłki ręcznej chcą się kształcić? - Tak, ale dla doświadczonych trenerów można by było zorganizować zupełnie inne formy dokształcania. Nowe przepisy powinny być wprowadzane dla początkujących trenerów, którzy jeszcze nie mają odpowiedniego warsztatu i tę grupę można poprowadzić według programów ZPRP. To duży problem, dlatego chcemy o tym rozmawiać. Jaka powinna być tutaj rola AWF-ów? - Dzisiaj ZPRP próbuje przejąć system szkolenia trenerów. Akademie Wychowania Fizycznego robiły to od dawna i tam trzeba szukać kompetentnych ludzi, którzy wypełniają tę sprawę z powodzeniem. Obniżanie roli AWF-ów jest błędne. Jest kilka Akademii Wychowania Fizycznego, które posiadają wykładowców kompetentnych do prowadzenia szkoleń trenerskich w piłce ręcznej. [nextpage] Jak można porównać przepisy wprowadzane przez ZPRP z wzorcami przyjmowanymi przez związki siatkarskie, czy koszykarskie? - W tej chwili te federacje uznają dotychczasowe stopnie trenerskie, oraz wykształcenie i nie ma takich radykalnych zmian, jak te proponowane przez ZPRP. Słabszy poziom wyszkolenia w piłce ręcznej przekłada się na rezultaty na poziomie międzynarodowym. Wynika on z błędów systemowych oraz z przyczyn prozaicznych. Osoby prowadzące kadry narodowe często nie są przygotowane do tego. To zwykle dobrzy trenerzy, oddający bardzo wiele wysiłku w prowadzenia kadry, ale nie zawsze są przygotowani do tego merytorycznie. Nie zawsze szkoleniowiec o doświadczeniu klubowym jest w stanie podołać wymogom prowadzenia kadr narodowych. Najwłaściwsza byłaby rotacja poprzez przejmowanie funkcji pierwszego trenera. Szkoleniowcy kadr narodowych powinni tworzyć zwartą grupę i przejmować po sobie reprezentacje, by wciąż była kontynuowana myśl szkoleniowa. W drużynach z czołówki męskiej PGNiG Superligi na ławce trenerskiej nie znajdują się Polacy, tylko osoby z zagranicy. To dobre dla polskiej piłki ręcznej? - Na pewno wprowadzanie przypadkowych trenerów z zagranicy jest niewłaściwe. Oczywiście mam wielki szacunek do Dujszebajewa, czy Cadenasa. To osoby doświadczone i o uznanej klasie. Liczę jednak na to, że nie będzie dochodziło do sytuacji, w której sprowadza się szkoleniowca tylko dlatego, bo ma paszport duński, czy norweski. Jak tak dalej będziemy postępowali, zawodnicy nie będą wierzyli w to, co robią polscy trenerzy. Uważam, że szkoleniowcy z naszego kraju są dobrze przygotowani i czasami po prostu trzeba im pomóc poprzez odpowiednie doszkalanie w temacie piłki ręcznej. [ad=rectangle] Jaki jest pomysł na to, by młodzież w wieku gimnazjalnym, czy licealnym szybko była gotowa do gry na najwyższym poziomie? - To są problemy wynikające ze szkolenia. Sama forma SMS-u, czy ośrodka gimnazjalnego nie jest zła, jednak musi tam być odpowiedni trener i odpowiednia forma szkolenia. Możemy stworzyć i dziesięć SMS-ów, ale jak tam nie będzie ludzi potrafiących pracować z młodzieżą, nie będzie efektów. Tu kłania się jeszcze jedna bardzo ważna sprawa. Trenerzy w piłce ręcznej to osoby najniżej opłacane. Oczywiście kilku klubach istnieją wyjątki, ale o trenerach wykonujących pracę u podstaw na początkowych etapach szkolenia nikt nie mówi. To często fanatycy, pracujący za symboliczną złotówkę. Trzeba zadbać o ich odpowiednie wynagrodzenie. Dzisiejszy sport wymaga pełnej specjalizacji i powinniśmy szkolić trenerów w trzech, a nawet czterech kategoriach. Pierwsza to ci, którzy będą zajmowali się naborem i szkoleniem w pierwszym etapie. Drugi, to kolejny etap szkolenia juniorskiego. Inaczej przygotowana powinna być grupa trenerów prowadzących drużyny seniorskie, a ostatnia grupa to ci, którzy prowadzą kadry narodowe. To nie jest prosta sprawa trafić z przeciętnego klubu ligowego do reprezentacji. To zupełnie inne zadania. Czyją rolą powinno być wprowadzenie piłki ręcznej do szkół? - Z pewnością problemem jest rozpowszechnianie piłki ręcznej wśród szerszych grup dzieci w szkołach i poza szkołami. To jest bardzo ważne i uważam, że powinno się to dziać przez władze oświatowe. Jeżeli nie mamy możliwości szkolić szerzej, to musimy robić to lepiej poprzez lepszą selekcję i pracę treningową. To możliwe do osiągnięcia. Pracujmy w klubach z węższymi grupami dzieci i próbujmy osiągać jakieś wyższe cele poprzez lepszą selekcję do piłki ręcznej, lepsze szkolenie i lepszą organizację współzawodnictwa. Z szerszej grupy ludzi oczywiście łatwiej wybrać solidnych zawodników. Jaka w tym wszystkim jest rola klubów? - Ktoś powiedział, że jednym z największych problemów piłki ręcznej są kluby. Ja uważam wręcz przeciwnie. Kluby to fundament polskiej piłki ręcznej. Nie są one finansowane z budżetu miasta. Opierają się na sponsorach i trzeba im pomóc. Przede wszystkim trzeba zmniejszyć koszta, jakie kluby ponoszą w związku z uczestnictwem w rozgrywkach państwowych. Trzeba wykupić licencje, zapłacić wpisowe, dokonać opłat transferowych, opłacać sędziów. Piłkę ręczną postrzega się poprzez ZPRP i to ZPRP ma strategicznych sponsorów. Organizuje rozgrywki i to jest na dobrym poziomie. Nie odciąża jednak klubów i to bardzo istotna sprawa. W piłce ręcznej powinny się odbywać staże trenerskie, które są bardzo popularne w piłce nożnej? - Ja bym nie przesadzał z tymi stażami. Świat jest taki mały, że możemy korzystać z wielu źródeł. Nasz dostęp do meczów na najwyższym poziomie jest w zasadzie nieograniczony i mamy doskonałe rozeznanie co do tego, co dzieje się w piłce ręcznej. Solidna praca zaprocentuje. Mamy na miejscu takich trenerów, jak Duszanbajew i Cadenas. Przez wiele lat pracował w Polsce trener Wenta, Trzeba korzystać z ich warsztatu i go analizować. Proces szkolenia trenerów powinien ulegać stałej modyfikacji w kierunku wypracowania metod, które można by było nazwać polską szkołą. Uważa pan, że środowisko trenerskie w Polsce jest zjednoczone? - Środowisko trenerskie nie jest na tyle skonsolidowane, na ile by mogło. Wynika to jednak z charakteru pracy. My z sobą walczymy. Każdy ma inne interesy, chociaż ostatnio zgadzamy się w wielu kwestiach. Obecnie ponad 70 trenerów jest w naszym stowarzyszeniu. Środowisko trenerskie wie, że bez odpowiedniej pozycji w organach władz związku, będzie nam trudno działać.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: