Przed startem serbskiego czempionatu nikt chyba nie wierzył, że polskie szczypiornistki mogą awansować do grona czterech najlepszych drużyn na świecie. Biało-czerwone powracały przecież na wielką imprezę po sześciu latach zapomnienia i same we wszelakich rozmowach podkreślały, że ich marzeniem jest gra w ćwierćfinale. Przepiękny sen podopiecznych Kima Rasmussena trwa jednak dalej i oto w piątek Polki zagrają z Serbią o miejsce w finale XXI mistrzostw świata.
Krajowi eksperci piłki ręcznej zgodnie podkreślają, że środowe zwycięstwo nad faworyzowanymi Francuzkami pokazało, jak silną drużynę stworzył duet trenerski Rasmussen - Antoni Parecki. Na parkiecie w Nowym Sadzie biało-czerwone ekspresowo przystosowywały się do zmiennych warunków i twardej defensywy rywalek, zarówno w środowym meczu z Francji, jak i we wcześniejszym starciu z Rumunkami.
- Wraz z upływem czasu udawało im się adaptować do wydarzeń i prędzej czy później znajdywały dobre rozwiązania. Choćby Patrycja Kulwińska ustawiała się po stronie Wojtas, za plecami tej wysoko broniącej Francuzki, dzięki czemu robiło się więcej miejsca dla dwóch polskich rozgrywających do przeprowadzenia jakiejś akcji i m.in. Karolina Kudłacz parę razy to wykorzystała w akcji jedna na jedną. To właśnie rozsądna gra zaprowadziła je do półfinału - stwierdza ekspert telewizyjny, a przed laty znakomity trener, Wojciech Nowiński.
Przed spotkaniem w Trójkolorowymi niejednokrotnie zwracano uwagę, że w składzie zespołu znad Sekwany znaleźć można zawodniczki doświadczone, rywalizujące na co dzień w silnej przecież lidze francuskiej i elitarnej Lidze Mistrzyń. Nowiński podkreśla jednak, że Polki w swych szeregach także dysponują szczypiornistkami, które zdobywały już doświadczenie na zagranicznych parkietach.
- Mamy przecież trzy zawodniczki w Bundeslidze, mamy Karolinę Siódmiak która gra we Francji. Byzdra gra w Czarnogórze, Niedźwiedź wróciła teraz dopiero do Polski po pięciu latach w Danii, jest też Stachowska, która grała we Francji. Mamy więc kilka tych zawodniczek o sporym doświadczeniu, a równocześnie Alina Wojtas miała okazję zagrać przeciwko agresywnie i dobrze broniącym rywalkom w Lidze Mistrzyń - dodaje trener "złotej" młodzieżowej reprezentacji Polski (w 2002 roku prowadzona przez Nowińskiego reprezentacja młodzieżowców zdobyła mistrzostwo Europy - przyp. red.).
Awans do półfinału wyzwolił w polskich szczypiornistkach kolejne pokłady motywacji. Biało-czerwone już teraz przeszły do historii polskiego szczypiorniaka, ale kto powiedział, że swe sukcesy zakończą wyłącznie na półfinale? - Świętowanie? Nie, nie! My mamy dalszą misję! - mówi Karolina Kudłacz. Jej słowom wtórują eksperci:
- Jesteśmy na tej imprezie kopciuszkiem, nie było nas przez ostatnich sześć lat na ważnych imprezach mistrzowskich, więc nikt nie oczekiwał że będziemy bić się o medale. Jest inaczej i teraz trzeba iść za ciosem - stwierdza Sabina Włodek, a Nowiński dodaje: - Mamy w tej chwili drużynę, która realizuje swoje marzenia. Myślę jednak, że na tym ich marzenia się nie kończą. Dziewczyny nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa.
Wtedy to też będzie wielki sukces tego osiągniecia na MŚ.
ANIOŁOWIE ŚLĄ ŻYCZENIA...