Wszystko musi zafunkcjonować - rozmowa z Adamem Twardo, graczem Górnika Zabrze

- Vive dysponuje ogromną siłą rażenia praktycznie na każdej pozycji. Wszystko musi w naszym zespole zafunkcjonować, żebyśmy mogli powalczyć o dobry rezultat - mówi Adam Twardo, gracz Górnika Zabrze.

Marcin Ziach: Rumuński HC Odorheiu Secuiesc będzie waszym rywalem w kolejnej fazie Challenge Cup. Losowanie nie było dla was najgorsze...

Adam Twardo: Czeka nas daleki wyjazd, a rywal jest dla nas dużą niewiadomą. Dwa razy z Orlen Wisłą grałem w Rumunii i wiem, że warunki są tam bardzo trudne. Przede wszystkim gra się o nietypowej porze, bo przed południem. Musimy do tego dwumeczu przystąpić w pełni skoncentrowani, żeby awansować do kolejnej rundy.

Czym się charakteryzuje handball w rumuńskim wydaniu?

- Przede wszystkim gra opiera się na sile fizycznej. Podobne jest to do bałkańskiej piłki ręcznej. Szczególnie u siebie te zespoły są niezwykle groźne, bo walczą i są wspierani dość liczną i fanatyczną publicznością.

Fakt, że pierwszy mecz rozegracie w roli gospodarze to argument in plus czy in minus tej rywalizacji?

- Myślę, że lepiej byłoby najpierw zagrać w Rumunii, a potem rewanż w Zabrzu. Nie ma jednak co kalkulować. Musimy w pierwszym meczu wyjść pewni swoich możliwości i powalczyć o solidną zaliczkę przed meczem rewanżowym.

Jeśli uda wam się przejść Odorheiu, to będziecie już w ćwierćfinale europejskich rozgrywek. Przywilej czy niepotrzebna strata sił?

- Każdy kto gra w jakichś rozgrywkach walczy o końcowy sukces. Nasze nastawienie jest takie samo. Aczkolwiek priorytetem jest następna runda z Rumunami i na tym się koncentrujemy, nie myśląc o tym co będzie potem.

Z Initią Hasselt awans udało się wywalczyć dość łatwo i przyjemnie.

- Spodziewaliśmy się, że Belgowie postawią nam trochę bardziej wymagające warunki. Na wideo w dwumeczu z Puławami całkiem ciekawie ten zespół wyglądał. Poszło nam dość łatwo, ale nie możemy się teraz zdekoncentrować i podejść do kolejnego dwumeczu równie skoncentrowanym. Te mecze są o wszystko.

Belgowie to zespół pół-amatorski i trudno było wymagać od nich cudów.

- Dziś już na całym świecie gra się w piłkę ręczną i każdy robi to według własnych możliwości. Każdego rywala trzeba szanować, a swoją wyższość udowadniać na parkiecie. Na tym to wszystko polega.

Tak dobrze jak w Europie nie idzie wam w PGNiG Superlidze Mężczyzn. Stracone punkty odbijają wam się czkawką?

- Szkoda zwłaszcza meczów wyjazdowych z Kwidzynem i Puławami. Nikt się nie spodziewał, że możemy powalczyć o punkty w Kielcach czy Płocku, ale w meczach z rywalami całkowicie w naszym zasięgu zawiedliśmy. Nie funkcjonowała przede wszystkim obrona i bramkarze, bo w dwóch meczach traciliśmy po 35 bramek, a przez pryzmat całej rundy bilans bramek straconych nie wygląda najgorzej. W dwóch meczach nam nie szło w defensywie i kosztowało nas to cztery stracone punkty.

Dla ciebie - jako zawodnika kojarzonego z Orlen Wisłą Płock - mecz z Vive Targami Kielce to spotkanie na miarę derbów Polski?

- To co było w Płocku, to już jest historia. Tutaj się buduje nowy zespół i nie patrzę na to z kim gramy, a skupiam się by być optymalnie przygotowanym i dać drużynie jak najwięcej. To nie ma znaczenia czy gramy z rywalem z południa czy z północy. Każdy mecz to okazja na zdobycie dwóch punktów.

Kielczanie zawodzą ostatnio w Lidze Mistrzów, ale na krajowych parkietach pozostają niepokonani.

- Nie ma co po trzech przegranych przez Vive meczach oczekiwać cudów, że uda nam się z nimi wygrać. Na pewno zostawimy serce na boisku i o to w tym wszystkim chodzi. Nie jesteśmy faworytem, ale będziemy starali się zagrać jak najlepszy mecz. Zobaczymy jaki będzie wynik końcowy. Ostatnio Vive w Champions League nie idzie, ale zespół, który gra w finale Ligi Mistrzów na pewno z dnia na dzień nie zapomina, jak się gra w piłkę ręczną.

Spotkanie z początku sezonu może siedzieć w waszych głowach. Wówczas o losach rywalizacji zadecydowali sędziowie.
-

Graliśmy dobrze, ale po czerwonych kartkach dla mnie i Michała Kubisztala coś się posypało. Na pewno możemy mieć trochę pretensji do sędziów, bo w moim przypadku dwie kary były pochopne.

W czym upatrujesz klucza, by w meczu z mistrzem Polski o niespodziankę się pokusić?

- Musimy zagrać swój handball, stawiając na mocną obronę. Myślę, że bardzo ważna będzie postawa bramkarza i skuteczność w ataku. Musimy być skoncentrowani i wierzyć we własne umiejętności, ale też się przesadnie nie nakręcać. Vive to jest europejska potęga i my możemy na ich tle się sprawdzić. To cenne doświadczenie.

Patrząc na defensywę, to liczba straconych bramek jest podobna. W ofensywie jednak znacznie kielczanom ustępujecie.

- Vive dysponuje ogromną siłą rażenia praktycznie na każdej pozycji. Wszystko musi w naszym zespole zafunkcjonować, żebyśmy mogli powalczyć o dobry rezultat.

Komentarze (0)