Nadspodziewanie słabo zaprezentowała się w ostatnim meczu przeciwko Gaz-System Pogoni Szczecin ekipa z Puław. Adam Babicz przyznał, że spodziewał się tak ciężkiej przeprawy. - Oczywiście, że tak. Jest to bardzo dobra drużyna. Jechaliśmy tutaj z przekonaniem, że będzie to naprawdę ciężki mecz i się nie pomyliliśmy. Na początku może to jeszcze jakoś wyglądało. Później przytrafiło się nam kilka prostych błędów w ataku, poszło parę kontr ze strony szczecinian. Wynik zaczął być dla nas niekorzystny, a w późniejszym czasie cała nasza obrona i atak pozycyjny się zacięły. Nic nam nie wychodziło.
Co istotne szczególnie mocno było to widoczne dopiero po zmianie stron. - Postanowiliśmy w szatni, że się nie poddamy, że pójdziemy na całość, że będziemy się starali przechwycić parę piłek i dobrze zagrać w obronie, wyprowadzić z tego parę kontr i może dojść przeciwnika na tę jedną-dwie bramki. Liczyliśmy, że uda się jakoś "wyciągnąć" to spotkanie. Niestety nie udało się. Zaryzykowaliśmy i polegliśmy - przyznał lewy rozgrywający Azotów.
Zapytany natomiast o to, jak się czuje w nowej drużynie powiedział. - Czuję się tu bardzo dobrze. To jest rzeczywiście pierwszy sezon. Kilka meczów już za mną, zarówno sparingowych, jak i ligowych. Po chwili wrócił jednak do tego, co wydarzyło się na parkiecie. - Musimy dalej pracować nad naszą skutecznością w ataku. Może nie skutecznością, ale dochodzeniem do pozycji rzutowych i ustrzec się błędów, bo błędy w ataku tego dnia nas wykończyły. Musimy też trochę poprawić grę w obronie i nie dać sobie rzucić 37 bramek. To jest skandal - grzmiał nasz rozmówca.
Wynik końcowy rozpatrywał natomiast w kategorii wysokiej, ale zasłużonej kary, jaka tego dnia spotkała ekipę gości. - Jest to wysoka kara dla nas za ten mecz. Myślę, że całkiem zasłużona. Nie potrafiliśmy się przeciwstawić Pogoni i stąd taki wynik.