Krzysztof Kempski: Odnotowaliście bardzo dobry początek zawodów. Brawa należą się wam przede wszystkim za pierwszą połowę.
Paweł Biały: Takie były założenia. Podstawą była obrona. Myślę, że właśnie to pokazaliśmy. Na chwilę obecną mamy bardzo fajną obronę, zgraną. Wiadomo, że jak się wygrywa 14 czy 15 bramkami, to ta fantazja ponosi i nie ma już takiej motywacji. Trochę szkoda, bo cały czas nad tym pracujemy, żeby potrafić dobić przeciwnika, ale myślę, że nie było tak źle. Nie doprowadziliśmy do jakiejś nerwowej sytuacji, a zależało nam bardziej na tym, żeby ci kibice gdzieś tam się trochę pocieszyli naszą grą, wrzutkami, wkrętkami. Tak się gra, to ma być show. Cieszę się, że mamy komplet punktów i możemy tych kibiców zadowolić naszą grą. Poziom był naprawdę fajny.
Chyba dość spokojnie było w waszej szatni po tak dobrej grze w pierwszej części meczu?
- Nie nie, w żadnym wypadku. Jeżeli chodzi o trenerów, to konsekwentnie reprymenda jest, że tak powiem. Myślę, że to nie o to chodzi, kto ile wygrywa. My mamy grać swoje i spełniać założenia, ponieważ przed nami są trudne mecze. Najbliższy na wyjeździe z Górnikiem Zabrze. Mam nadzieję, że będzie fajna walka, i że przywieziemy stamtąd dwa punkty.
Świetne zawody rozegrał niewątpliwie Tomislav Stojković. Jeszcze większe słowa uznania dla niego, ponieważ grał z lekkim urazem. Jest to coś poważnego?
- Wydaje mi się, że odnowiła się mu kontuzja pachwiny. "Tomek" rzeczywiście bardzo fajnie wszedł w mecz. Super, bo w tym roku postawiliśmy nacisk na założenia, na taktykę, jeśli chodzi o grę z blokiem. Tomislav dzięki temu broni jeszcze lepiej taktycznie. Oczywiście ma swoje indywidualne sytuacje typu rzuty karne, ale ja chciałbym też pochwalić Pawła Matkowskiego. On także wypadł bardzo dobrze. Jest to młody chłopak, jeszcze nieograny, a swoje zaczyna łapać.
Pochwał nie szczędził Pogoni nawet trener Marek Jagielski, który zwrócił uwagę głównie na wykonywane przez was tzw. krzyżówki.
- W krzyżówce chodzi głównie o tempo. Nad tym pracujemy. Oczywiście mamy też fajnych, indywidualnie poukładanych ludzi, ale też chodzi o to, żeby teraz to wszystko zrobić w tempie i na szybkości. Coraz lepiej nam to wychodzi, ale przyznam szczerze, że jeszcze sporo pracy przed nami. Obyśmy nie popadli w jakiś hurraoptymizm. Będziemy pracować i mam nadzieję, że zawalczymy o fajne miejsce na koniec sezonu.
Dwóch bramek zabrakło wam do tego, żeby zostać samodzielnym liderem tabeli. Była gdzieś taka myśl, czy raczej skupialiście się po prostu na wygraniu meczu?
- Nie, tym się nie zajmujemy. Nam bardziej chodzi o to, żebyśmy grali dobrze, bo może być tak, że przeciwnik będzie grał bardzo dobry mecz. To nie o to chodzi, żeby bawić się w jakieś liczenie. Mamy założenie, którym jest najbliższy mecz. Analizujemy co było źle i przygotowujemy się do następnego spotkania. Krok po kroku, a co wyjdzie zobaczymy. Nie oszukujmy się, wiadomo, że Vive konsekwentnie będzie wygrywało te swoje mecze różnicą 10-15 bramek, więc prędzej czy później i tak odpadniemy w tej batalii. Miło jednak, że mamy tyle samo punktów co Wisła i Vive.
Przyzna pan, że terminarz wam sprzyja. Wielu obserwatorów twierdzi, że właśnie te zawody z Górnikiem będą prawdziwym sprawdzianem dla Gaz-System Pogoni.
- Sprzyja pod jednym warunkiem, że wygrało się ten pierwszy mecz. Jakbyśmy przegrali to pierwsze spotkanie z MMTS-em, to nie wiadomo co by było w Głogowie. Chciałbym zauważyć, że piłka ręczna to też psychika. Nie wiemy jakby to było. Oczywiście wygraliśmy wysoko z Kwidzynem, potem wygraliśmy wysoko z Chrobrym, więc to wszystko wygląda, że jest takie proste i poukładane, ale na to pracowaliśmy bardzo ciężko. Rozegraliśmy 20 sparingów, przejechaliśmy w autokarze setki tysięcy kilometrów. Teraz gdzieś to widać, a mogło być różnie. Pamiętamy co było rok temu.
Jak zagrać przeciwko zabrzanom, by ich zatrzymać? W zeszłym sezonie wydawało się to łatwiejsze, czyli skupienie się na Jurasiku. Teraz będzie niewątpliwie trudniej.
- Mają bardzo mocny skład. Oni też walczą teraz, żeby to poukładać. Mają problem z kołem. "Józek" potrzebuje kołowego i my o tym wiemy. Oni jednak mają zmienników. Jak grać? Bardzo prosto: konsekwentnie, popełniać jak najmniej błędów i bardzo długo. Będziemy ich oglądać i na pewno będziemy dobrze przygotowani na ten mecz. Zobaczymy. Musimy przede wszystkim pójść na przysłowiową wojnę. To jest nasze założenie. Nie możemy dać się zepchnąć i psychicznie odpaść. Górnik jest w naszym zasięgu.