Chłopcy sami dzwonili i się oferowali - rozmowa z Mariuszem Jurasikiem, graczem Górnika Zabrze

Mariusz Jurasik na finiszu poprzedniego sezonu zapowiadał, że latem do Zabrza trafi szereg uznanej klasy zawodników. Charyzmatyczny lider Górnika Zabrze słowa dotrzymał, choć pomniejsza swoje zasługi.

Marcin Ziach: Mariusz "Józek" Jurasik - dyrektor sportowy Górnika Zabrze?

Mariusz Jurasik: Nie, nie. Mariusz Jurasik, wciąż czynny sportowo zawodnik klubu z Wolności. Mimo sędziwego wieku (śmiech).

W życiu, jak i w sporcie, trzeba dotrzymywać słowa. Ty go dotrzymałeś, bo - jak mówiłeś - kadra Górnika to dziś prawdziwy gwiazdozbiór.
-

Ja nic na ten temat nie wiem (śmiech). Nie będę się chwalił znajomościami czy transferami, bo człowiekiem odpowiedzialnym za transfery jest tutaj w głównej mierze prezes Bogdan Kmiecik. Jego można zapytać czy to moja, czy nie moja zasługa. Na pewno jakaś moja zasługa w tym wszystkim jest, ale myślę, że przyszli do nas ludzie, którzy mają swój rozum i samodzielnie potrafią podejmować racjonalne decyzje. Pewnie przed podpisem przeanalizowali wszystkie plusy i minusy, a potem podjęli najlepszą dla siebie decyzję.

[b]

Co decydowało o tym, że prawdziwe gwiazdy polskiego szczypiorniaka tak ochoczo lgnęły do Zabrza?
[/b]

- Wydaje mi się, że mądra polityka kadrowa klubu. Być może wszystko zaczęło się od mojej osoby. Przyszedłem w grudniu i moje nazwisko może tę karuzelę trochę napędziło. Chłopcy, którzy tutaj trafiali często do mnie dzwonili i pytali jak jest w Zabrzu. Ważne było dla nich, jak wygląda klub organizacyjnie, finansowo, czy nie rozpadnie się w środku sezonu i zostaną na lodzie. W Polsce przypadki klubów, które miały być potęgą, a rozpadały się po pół roku już były. I to nie jeden.

Mariusz Jurasik jest jednym z głównych budowniczych kadry Górnika Zabrze
Mariusz Jurasik jest jednym z głównych budowniczych kadry Górnika Zabrze

O ściągnięcie którego z tych nazwisk było najtrudniej?

- Nie mam pojęcia. Z jednymi się rozmawia dłużej, z innymi krócej. Nie było chyba jednak bardzo trudno, bo niektórzy z tych chłopaków sami dzwonili i się oferowali.

Satysfakcji z dobrze wykonanej roboty chyba wam brakować nie może.

- Pewnie, że się cieszę, że ta paka się tutaj tworzy. Teraz musimy udowodnić nie, że Górnik zasługuje na nas, a że my zasługujemy na to, żeby grać w Zabrzu. Cel jest taki, że ten zespół ma grać lepiej i osiągać lepsze wyniki na boisku, i w ligowej tabeli.

[b]

Do sukcesów zobowiązuje nowy herb, jaki będziecie w nowym sezonie nosić  na sercu. Marki Górnika Zabrze nikomu w Polsce przedstawiać nie trzeba.[/b]

- Nigdy w życiu się nie spodziewałem, że będzie mi dane być zawodnikiem Górnika Zabrze. To potężna marka, klub legenda, który osiągał sukcesy w Polsce i Europie. Teraz będziemy te barwy reprezentować my, jako piłkarze ręczni. Nie ukrywam, że mamy nadzieję, że hala przy Wolności w końcu się wypełni i będziemy mogli szczycić się atmosferą co najmniej taką, jaka panuje w Kielcach.

Prestiż zabrzańskiego handballa na polskim rynku zatem rośnie.

- I bardzo się z tego cieszymy. Zwłaszcza, że teraz gramy pod nowym herbem i jak przyjedziemy do kogokolwiek w Polsce czy Europie, to od razu kibice będą nas kojarzyć, że to ten sam Górnik Zabrze, który kiedyś grał w finale Pucharu Zdobywców Pucharów. Wiadomo, że będziemy musieli popracować, żeby ten herb kojarzył się nie tylko z piłką nożną, ale też szczypiorniakiem. Najlepszą do tego drogą są sukcesy osiągane na boisku
[nextpage]
Możecie do sukcesów piłkarzy nawiązać już w przyszłym sezonie - dochodząc do finału Challenge Cup.

- Powiem szczerze, że w tym pucharze jeszcze nigdy nie grałem i nawet nie mam pojęcia, jakie zespoły tam grają...

Robert Orzechowski, który grał w finale tego pucharu przekonuje, że finał jest w zasięgu waszego zespołu. Zwłaszcza, że europejskie tuzy odpuszczają...

- Na pewno najsilniejsze kluby celują w występ w Lidze Mistrzów i Pucharze EHF, które są najbardziej prestiżowe i porównywalne do piłkarskiej Champions League i Ligi Europejskiej. Pozostałe są mniej wartościowe, ale dla nas każde trofeum jest cenne.

[b]

Dziennikarze i kibice nie widzą dla was miejsca nigdzie indziej, niż w czubie tabeli PGNiG Superligi Mężczyzn.[/b]

- Na pewno będziemy chcieli piąć się w górę tabeli, żeby nasze ruchy kadrowe sportowo zaczęły się spłacać. Wiadomo, że w Polsce sytuację komplikują Play-Offy, które są niesprawiedliwe i często rządzi w nich przypadek. Pokazał to choćby ostatni przypadek Kwidzynia, który grał w rewanżowej rundzie bardzo przeciętnie, ale skończył rundę zasadniczą na szóstym czy siódmym miejscu i zdobył medal. Dla takich zespołów taka sytuacja jest w porządku, ale dla innych, które grają cały sezon, by potem - chociażby - zanotować dołek formy na miesiąc czy rozwalą ich kontuzje, to system krzywdzący. Nie gramy w szachy, ale uprawiamy bardzo kontuzjogenny sport i tutaj w obecnym systemie ślepy los decyduje o tym, że drużyna, która powinna zdobyć srebro czy brąz kończy na miejscu piątym czy szóstym.

Niesprawiedliwości możecie stawić czoła dobrą i równą formą na parkiecie.

- Mogę powiedzieć jasno i wziąć na siebie odpowiedzialność za te słowa, że naszym celem minimum jest w nadchodzącym sezonie są przynajmniej półfinały Play-Offów. Chcemy zrobić następny krok do przodu i małą łyżeczką, a nie chochlą najeść się do syta. Jeśli zdobędziemy medal - będziemy bardzo szczęśliwi. Ale jak będzie, wszystko wyjdzie w praniu.

[b]

W kuluarach mówi się, że jedyna tego lata porażka transferowa, to brak w Zabrzu Marcina Lijewskiego, który trafił do Płocka.
[/b]

- Wydaje mi się, że z naszej strony nie było poważnego tematu. Jakieś zapytanie tam chyba padło - trzeba byłoby to zweryfikować u prezesa Kmiecika - ale chyba rozmów nie podjęliśmy. Mamy prawą stronę bardzo silną, chyba jedną z najlepszych w Polsce. Mamy dwóch wspaniałych prawoskrzydłowych i dwóch wspaniałych prawych rozgrywających, więc chyba dla "Lijka" zabrakłoby miejsca (śmiech).

Trener Patrik Liljestrand pomoże Górnikowi stworzyć nową jakość w tej lidze?

- Mam nadzieję, że jego doświadczenie zaprocentuje. Jest to nowa krew, nowe spojrzenie na piłkę ręczną. Znam tamtejszą szkołę trenerską, bo pracowałem już z trenerami ze Skandynawii w Niemczech. Będziemy na pewno prezentować inny styl. Rozmawiałem już z trenerem i powiedział, że nie chce przewracać wszystkiego do góry nogami. Chce coś ulepszyć, zmienić i na pewno warto mu zaufać. Teraz przed nami ciężka praca, a jej efekty będziemy mogli zaobserwować za 2-3 miesiące.

Pierwsza weryfikacja wartości tego zespołu nastąpi już w pierwszych kolejkach, gdzie czekają Vive Targi Kielce i Orlen Wisła Płock.
-

Dla nas to bardzo fajna opcja, bo już na początku sezonu albo się umocnimy w przekonaniu, że z tuzami tej ligi - jak Kielce czy Płock - możemy walczyć jak równy z równym, albo po prostu wybiją nam to z głowy i będziemy musieli popracować jeszcze ciężej, żeby w Play-Offach wystrzelić z najwyższą formą i zdobyć medal, albo przynajmniej wejść do tych półfinałów. To nasz cel.

Źródło artykułu: