O tym, że Wybrzeże Gdańsk nie wygrało w dwumeczu z Nielbą Wągrowiec zadecydował pierwszy mecz, a właściwie pierwsza połowa, w której gdańszczanie przegrali 7:14. - Jechaliśmy z bagażem dwóch bramek i bardzo szkoda pierwszego meczu, który troszkę zaważył. Nie odkryję Ameryki jak powiem, że gdybyśmy wygrali w Gdańsku sześcioma bramkami, grałoby się nam łatwiej. Mecz się tak jednak ułożył i gratulacje dla chłopaków za walkę - powiedział Damian Wleklak.
Gdańscy szczypiorniści już w pierwszej połowie meczu w Wągrowcu zbilansowali straty i prowadzili 7:5. Później jednak stracili cztery bramki z rzędu. - Niestety cały czas zdarzają się nam przestoje i trudno jest nam to wyeliminować. Mamy problemy w ataku, żeby dorzucić bramki. Wszyscy co obserwowali ten mecz widzieli, że mogliśmy wygrać wyżej, niż jedną bramką. Były ku temu sytuacje, których nie wykorzystaliśmy. Ciężko cokolwiek na gorąco powiedzieć - zauważył Wleklak, za którego zespołem jeździ w tym sezonie grupa kibiców. - Fajnie, że kibice z nami przyjechali. Przyjechaliśmy walczyć i wierzyliśmy w to, że wygramy wyżej, niż przegraliśmy u siebie. Nie złożyliśmy broni do końca. Na dzień dzisiejszy jesteśmy dalej w I lidze i zobaczymy co będzie się działo dalej - dodał trener klubu znad morza.
Fani z Gdańska zastanawiają się, czy po tym jak zespół po raz kolejny będzie grał w I lidze, uda się utrzymać ten młody, ambitny skład. - Mamy podpisane kontrakty. Na dzień dzisiejszy wydaje mi się, że wszyscy będą chcieli zostać i walczyć dalej o awans do PGNiG Superligi. Chcę mieć tylko tych zawodników, którzy chcą u nas grać. Jak ktoś będzie chciał odejść i nie będzie chciał podjąć rękawicy, nie będę mu stawał na drodze. Droga jest zawsze otwarta. Jeśli chodzi o wzmocnienia, to wszystko jest ograniczone budżetem. Zobaczymy jaka będzie nasza dalsza sytuacja. Jak będziemy wiedzieli ile zbierzemy pieniędzy, to zobaczymy czy będą wzmocnienia, czy nie - przekazał Damian Wleklak.