Krzysztof Kempski: Zawodnicy wyrażają chęć dalszej gry dla Pogoni czy raczej myślą nad odejściem do innych klubów?
Paweł Biały: Nie mamy takich sygnałów. Jest wręcz przeciwnie. Wszyscy chcą tu grać i bardzo dobrze się tutaj czują. Uważają, że jest to jeden z lepszych klubów, w jakich do tej pory byli, z bardzo fajnym klimatem, miastem, projektem. Jeśli ktoś by się źle czuł, to by to zasygnalizował. Ja takich sygnałów nie mam.
Krótko mówiąc, już tak dużych zmian w Szczecinie nie będzie?
- Jesteśmy zespołem, który teraz nie powinien się już diametralnie zmieniać. Zawodnik musi czuć się pewnie. Widzimy ten potencjał. Wiemy też co jeszcze możemy wzmocnić. Będziemy do tego dążyć, ale nic na siłę.
Rozumiem, że sponsor tytularny jest jak najbardziej zainteresowany dalszym inwestowaniem w Pogoń? Są sygnały od innych podmiotów gospodarczych, które chcą wesprzeć wasz projekt?
- Gaz-System jest jak najbardziej zadowolony z tego, co robimy. My jesteśmy również zadowoleni ze współpracy z Gaz-Systemem. Jest to nasz sponsor strategiczny, który razem z miastem zapewnia nam 70-80 proc. budżetu. Oczywiście rozmawiamy też z innymi podmiotami. Te rozmowy prowadzimy cały czas. Mamy tych sponsorów bardzo dużych i mamy tych małych, nie mamy natomiast tych średnich. Pieniądze te mogą spowodować, że będzie nam jeszcze łatwiej pozyskać nowe wzmocnienia. To jest nasz cel na przyszły rok. Widzimy też, że niektórych rzeczy nie przewidzieliśmy. Nie przewidzieliśmy np. tego, jak dużo będzie nas kosztowała każda transmisja meczu. Musimy wykładać pieniądze na transport do nas, na reklamy. Inne zespoły tego nie mają przez to, że mają to jakby na hali. Problemem był też Zbigniew Kwiatkowski, któremu klub tak naprawdę wypłacił wszystkie pieniądze, a efektywność tego zawodnika była mizerna. To są niestety pieniądze wyrzucone, które się nie zwróciły, bo ten zawodnik od 2-3 miesięcy w ogóle nie uczestniczył w zajęciach, a przez pierwsze dwa-trzy to tak naprawdę nie spełniał oczekiwań. To były pieniądze de facto źle wydane. Będziemy się starali, żeby do takich sytuacji już nie dochodziło.
Poruszył pan temat hali. Wiadomo już choć mniej więcej kiedy zostanie ona oddana do użytku?
- Koniec budowania hali ma przypaść na listopad tego roku, natomiast uzyskanie wszystkich pozwoleń może potrwać kolejne dwa-trzy miesiące. Miasto też się zabezpiecza, bo potem będzie rozliczane z tych terminów. Może to nastąpić bodajże około marca 2014 roku, więc może być tak, że rzeczywiście rundę zasadniczą rozegramy jeszcze na starej hali. Nie szukajmy już dziury w całym i cieszmy się, że ta hala już będzie. Będziemy mogli grać na naprawdę niesamowitym obiekcie.
Wspomniał pan, że obiekt ten będzie naprawdę duży. Hala pomieści ponad 5,5 tys. widzów, ale taki obiekt, siłą rzeczy, więcej też kosztuje.
- Tu wracamy do początku naszej rozmowy. Po to się buduje takie rzeczy, że musi być nas stać, miasto również, na to, żeby taki obiekt powstał. Skoro jadę do Berlina, do hali, na którą przychodzi 10-14 tys. ludzi i wszystkim się to opłaca to dlaczego nam ma się nie opłacać? Na pewno będziemy podglądać, jak to się robi za granicą, jak to robi Płock, jak to robi Vive, że coś takiego się dzieje. Z drugiej strony, jak oglądam Final Four kobiet i widzę 100 czy 200 osób to zadaję sobie pytanie po co. Myślę, że to nie o to chodzi, żeby pokryć koszty i się nad tym nie zastanawiać. Trzeba pojechać, pospotykać się, posłuchać ludzi, którzy mają doświadczenie i uczyć się od nich. My chcemy uzyskać to, by na tej hali gromadziło się po parę tysięcy osób.
Po ostatnim meczu kontuzji doznał Mateusz Zaremba. Z gry wyłączony jest też Patryk Walczak. Pan również jeszcze nie jest w pełni zdrowy. Na ile są to poważne urazy?
- W przypadku Mateusza to było to duże wybicie mięśnia, takie bardzo duże. Ta przerwa jest teraz idealna, bo pozwoli Zarembie wrócić, a jest on już zmęczony tym sezonem. Wiemy, że on, podobnie jak Wojtek Zydroń gra przez całe 60 minut. Dla Mateusza na ten czas nie ma zmiennika. Jedynym zmiennikiem może być praworęczny. W tych play-offach być może częściej będziemy korzystali właśnie z tego rozwiązania. Jeśli chodzi o Wojtka to mam nadzieję, że już niedługo wrócę, bo powoli zaczyna to dobrze wyglądać. Być może będę mógł go wesprzeć na te kilka minut. Patryk zaś w tym sezonie już na pewno nie wystąpi. Przeszedł on poważną operację nadgarstka. Ma drutowania i kilkanaście szwów. Potrzeba czasu. Niech on się wyleczy. Jak on byłby w moim wieku to można ryzykować, natomiast przed nim całe życie grania i trzeba to robić mądrze. Dobrze sobie radzili na tej pozycji zarówno Krupa jak i Marković. Musimy takie sytuacje brać pod uwagę.
Biorąc pod uwagę, że macie już to roczne doświadczenie w Superlidze to jak liczną kadrę będziecie chcieli mieć, by strona sportowa była na wysokim poziomie?
- Naszym wzorem jest Flensburg czy Rhein-Neckar Löwen. Na takie zespoły patrzę. Patrzę kogo mają, jakich zawodników kontraktują, jak to się wszystko odbywa. Jeżeli będzie to skład czternastu profesjonalnych zawodników plus trzech młodych ludzi, młodych talentów, którzy będą chcieli przyjść i się rozwijać to będzie dobrze. Kadra 17-18 osób jest wystarczająca. My mieliśmy sytuację na początku sezonu, że trenowało u nas 25-26 zawodników. To był może nasz błąd. Każdemu chcieliśmy dać szansę i możliwość gry w ekstraklasie. Tu się do tego przyznajemy. Nie chodzi o stronę finansową, która nas oczywiście więcej kosztowała, ale bardziej o odpowiedzialność i identyfikację w tym zespole. To tak jak w firmie, jak ma się 5 osób to każdy czuje się ważnym elementem w tej drużynie, ale jak ma się 500 osób to ta identyfikacja spada, bo mówi się, że jest ekipa rządzących, niech oni myślą, my robimy swoje. Nie mieliśmy doświadczenia. Pewnych rzeczy też nie przewidzieliśmy.
Ostatnie pytanie: które miejsca obstawia pan dla Gaz-System Pogoni Szczecin po play-offach?
- Jeżeli nie uda nam się przejść Płocka, to myślę, że zostaną takie zespoły jak Kwidzyn, my, Piotrków albo Lubin (rozmowa z Pawłem Białym była przeprowadzona przed ostatecznym werdyktem o walkowerze - dop. red.) i Zabrze. My będziemy walczyć. Myślę, że siódme miejsce powinniśmy zająć. Spróbujemy powalczyć jednak o szóste, wtedy byłbym bardzo szczęśliwy. Trzeba pamiętać, że pewien filar obrony nam wypadł. Jest też zmęczenie tym sezonem, ale liczymy, że to zgranie i ten czas, który teraz mamy, czyli ten miesiąc przerwy, tylko nam pomoże. Liczę na szóste miejsce, myślę, że siódme jest w takim naszym spokojnym zasięgu. Zobaczymy, ale nawet jeżeli będzie ósme, to najważniejsze będzie po jakiej grze i czy robimy postępy. Być może, że osiągniemy i ósmą lokatę, ale ważne będzie czy nasza gra jest coraz lepsza, czy jest dobry klimat, bo ja wolę nawet przegrać mecz, ale widzieć progres, niż wygrać spotkanie, a stwierdzić, że robimy krok w tył.