Puławianie, mimo niewielkiego doświadczenia w grach na europejskiej arenie, do niedzielnego spotkania przystępowali z pozycji faworyta. - Nie lecimy tam po to kilka tysięcy kilometrów, żeby przejść obok meczu, chcemy wygrać i przejść do następnej rundy - zapowiadał przed wyprawą do Belgii drugi trener Azotów, Piotr Dropek. Piąty zespół ubiegłego sezonu PGNiG Superligi do starcia z Initią przystępował orzeźwiony zimnym prysznicem, jaki kilka dni wcześniej sprawili nadwiślańskiej ekipie szczypiorniści Siódemki Miedź Legnica.
Gracze Kurowskiego od samego początku przeciwstawili rywalom szczelną i solidną obronę, a jako pierwszy po trzech minutach na listę strzelców wpisał się Michał Szyba. Sposobu na puławską defensywę nie mógł znaleźć najskuteczniejszy gracz gospodarzy Jeffrey Jacobs, a puławianie z minuty na minutę z coraz większą pewnością siebie punktowali niżej notowanego rywala. Na dziesięć minut przed końcem pierwszej części gry po bramce Krzysztofa Tylutkiego Azoty prowadziły już nawet różnicą trzech trafień i z taką właśnie przewagą zawodnicy z nad Wisły schodzili na przerwę do szatni.
Wraz z gwizdkiem rozpoczynającym drugą połowę Belgowie wzięli się za odrabianie strat, w czym pomogła im kara dla Mateusza Kusa. Znakomicie grał Jacobs, który w ciągu kilku minut aż trzykrotnie umieszczał piłkę w siatce Azotów, dzięki czemu gospodarze szybko zdołali doprowadzić do wyrównania. Puławianie rywalom zagrażali przede wszystkim z drugiej linii, gdzie prym wiódł rozgrywający bardzo dobre zawody Tylutki.
Jeszcze w czterdziestej minucie stan meczu był remisowy, Azoty szybko odzyskały jednak właściwy rytm. Kilka akcji wystarczyło, by goście znów mieli na swoim koncie o trzy gole więcej od rywali, lecz ci w żadnym wypadku nie zamierzali odpuszczać. Kai Verhoeven do spółki z bramkarzem Jeffem Lettensem zniwelowali straty, do wyniku 18:18 doprowadził niezawodny Jacobs, a prowadzenie dał Belgom Kristof Van Wesemael.
Sytuacja na parkiecie zmieniała się jak w kalejdoskopie. Na trzy minuty przed końcem, po bramce zdobytej przez doświadczonego Dymytro Zinczuka, znów górą byli puławianie, a gdy w dobrej sytuacji do siatki nie trafił Robbert Bogaerts wydawało się, że graczom Kurowskiego nic nie odbierze już korzystnego wyniku. W samej końcówce Azoty zmarnowały jednak dwie ofensywne akcje, a bohaterem Belgów został Van Wesemael, który w ostatnich sekundach zdobył gola na wagę remisu.
Initia Hasselt - KS Azoty Puławy 21:21 (8:11)
Initia: Lettens, Vonckx - Bogaerds 1, Brouvers, Carpentier, El Joudoudi, Havenith, Houbrechts 1, Jacobs 4, Koehlen 4, L'Hoest, Lettens, Ooms, Robyns 1, Van der Goten 1, Van Wesmael 2, Verhoeven 5.
Azoty: Stęczniewski, Sokołowski, Grzybowski – Kowalik, Bałwas, Ćwikliński, Tylutki 6, Zinchuk 4, Kus 3, Szyba 4, Przybylski, Grzelak, Masłowski 1, Krajewski 3, Sobol, Jankowski.
Kary: Initia - 0 min. oraz Azoty - 4 min. (Kus, Zinczuk).
Sędziowie: I. Cernavskis, E. Bogdanovs (Łotwa).
Widzów: 1200.
Rewanż: 23.02.2013 godz. 18:00 w Puławach.