Ligowy mecz z wicemistrzem Polski zakończył się porażką beniaminka 22:33. Małym usprawiedliwieniem dla sądeczanek była sytuacja kadrowa. Kontuzje wyeliminowały z gry tak ważne ogniwa, jak Kamilę Szczecinę, Wiktorię Panasiuk, czy bramkarkę Paulinę Kozieł. Między słupkami stanęła juniorka Karolina Szczurek, która nieźle spisywała się w sytuacjach sam na sam. - Gorzej było z obroną rzutów z drugiej linii - mówi Zdzisław Wąs, trener Olimpii-Beskidu. - Problem ten pojawił się też w pucharowym meczu w Jeleniej Górze. Trudno wygrać mecz, jeśli bramkarka nie ma przynajmniej 25 proc. skuteczności - dodaje. Doświadczony szkoleniowiec potrafił jednak znaleźć pozytywny w grze swojego zespołu. - Porażkę jedenastoma bramkami nie traktuję jako tragedii. Rozegraliśmy dobre spotkanie, jak na naszą sytuację kadrową. Niestety, szwankowała skuteczność - podkreślił Wąs.
Mecz w Lubinie rozegrano w sobotę (8.12), a już w poniedziałek, sądeczanki zagrały w 1/8 finału Pucharu Polski z KPR-em Jelenia Góra. To spotkanie zakończyło się wynikiem 29:37. - Przede wszystkim cieszymy się, że udało się zmienić termin tej potyczki, dzięki czemu do Jeleniej Góry pojechaliśmy prosto z Lubina. Mamy problemy finansowe, zatem było to dla nas bardziej korzystne pod względem kosztów podróży - powiedział były trener KSS Kielce. Ważne było również to, że żadna z zawodniczek nie nabawiła się kontuzji.
W Olimpii-Beskidzie myślą już o meczu 11. kolejki PGNiG Superligi z SPR-em Lublin, zaplanowanym na sobotę (15.12). Najpierw jednak sądeczanki zagrają sparing z Iuventą Michalovce. - To przeciwnik z najwyższej półki, grający w europejskich pucharach. Cieszymy się zatem, że mamy się od kogo uczyć. - zakończył Zdzisław Wąs. Grę kontrolną z mistrzyniami Słowacji piłkarki ręczne z Nowego Sącza rozegrają w środę (12.12), o 17:00.