Mało kto spodziewał się takiej postawy skazywanej na porażki ekipy z Nowego Sącza. Po rozegraniu ośmiu meczów, Olimpia-Beskid zajmuje dziewiąte miejsce z dorobkiem siedmiu punktów. Podopieczne trenerów Zdzisława Wąsa i Lucyny Zygmunt wygrały trzy mecze i jeden zremisowały. Tylko punkt więcej zgromadziły szczypiornistki Ruch Chorzów, które plasują się na szóstej pozycji. Właśnie drużyna prowadzona przez Janusza Szymczyka, przynajmniej na papierze, jest faworytem zaplanowanej na sobotę potyczki. - Przemawia za nami większe doświadczenie z gry w Superlidze. Musimy potwierdzić to na parkiecie, tam nastąpi weryfikacja. Czeka nas ciężka walka - mówi trener Niebieskich. Za śląskim zespołem przemawia też lepsza sytuacja kadrowa. Co prawda pod znakiem zapytania stoi występ powracającej po kontuzji bramkarki Moniki Wąż, ale pozostałe zawodniczki są w pełni sił.
Nieco gorzej jest w drużynie z Sądecczyzny. Z powodu kontuzji lewej ręki nie zagra Białorusinka Wiktoria Panasiuk, a jej rodaczka Julia Michalewicz i Ukrainka Katerina Chumak też nie będą do dyspozycji, bo musiały wyjechać do swoich ojczyzn w celu wyrobienia nowych wiz. - Dziewczyny solidnie pracują na treningach, bo wiedzą że w meczu z Ruchem nie będzie ani chwili odpoczynku dla pierwszej siódemki. Anna Maślanka będzie musiała zastąpić Wiktorię Panasiuk w ataku. Do gry w defensywie przyda się nam też Elżbieta Skorut. Chcemy przede wszystkim zagrać dobrze w obronie i wyprowadzać szybkie ataki. Na treningach wygląda to nieźle, choć ciężko z tyloma zawodniczkami dobrze przećwiczyć wszystkie warianty - wyjaśnia Lucyna Zygmunt, trenerka Olimpii-Beskidu. - Sytuacja kadrowa jest nieciekawa, ale nie poddajemy się i będziemy walczyć. Nie mamy nic do stracenia. Gramy u siebie, a na własnym parkiecie dobrze nam idzie - dodaje kapitan sądeckich szczypiornistek, Kamila Szczecina.
O tym, że hala MOSiR-u jest trudnym terenem, przekonały się drużyny Startu Elbląg i Piotrcovii, które poległy w Nowym Sączu. Janusz Szymczyk podkreśla, że jego zawodniczki nie mogą zlekceważyć rywalek. - Nie może być mowy o taryfie ulgowej. Nasze sobotnie rywalki grają bardzo walecznie i starają się ciułać punkty, zatem nie będzie łatwo. W tej lidze wyniki są często zaskakujące i teoretycznie słabsze drużyny pokonują te lepsze. My jednak jedziemy tam po zwycięstwo - mówi szkoleniowiec Ruchu.
Kibiców w Chorzowie cieszy zapewne fakt, iż trzy zawodniczki tego klubu zostały powołane do reprezentacji Polski na zbliżające się mecze eliminacji mistrzostw świata. Szansę na grę w meczach z Litwą, Włochami i Białorusią mają Kinga Grzyb, Monika Migała i Karolina Jasinowska. - Respekt dla rywalek jest, ale na boisku nie powinnyśmy myśleć o tym, że grają tam reprezentantki Polski. Te dziewczyny też mogą mieć słabszy dzień - zauważa Kamila Szczecina, obrotowa beniaminka PGNiG Superligi. Dodajmy, że w kadrze znalazła się też Joanna Gadzina z Olimpii-Beskidu, ale 20-letnia skrzydłowa ma stawić się jedynie na zgrupowaniach w Elblągu i w Kwidzynie.
Spotkanie dziewiątej i szóstej drużyny w ligowej elicie zapowiada się niezwykle ciekawie. W tym sezonie Superliga jest wyrównana, a wyniki bywają zaskakujące. W sobotę też może być niespodzianka, bo ekipa z Nowego Sącza jest bojowo nastawiona. - Nie boimy się nikogo. Po to awansowałyśmy do Superligi, aby walczyć z każdym. Zdajemy sobie sprawę, że nie mamy aż takiego doświadczenia, ale gramy bez dużej presji i to jest naszym atutem - zapewnia Lucyna Zygmunt, tworząca ze Zdzisławem Wąsem duet trenerski sądeckiego klubu.
Potyczka Olimpii/Beskidu Nowy Sącz z Ruchem Chorzów rozpocznie się w sobotę, o 17:00