Marcin Stefański: Nie jestem bohaterem

Szczypiorno Kalisz nadal bez zwycięstwa, ale nadal niezwyciężone. Wielkopolanie legitymują się nietypowym bilansem dwóch remisów. Ostatni mecz komentuje Marcin Stefański, bohater MKS-u.

- Nie czuję się bohaterem. Zrobiłem to, co do mnie należało. Najważniejsze jest to, że mogłem pomóc drużynie - przyznał po meczu z Olimpią Piekary Śląskie Marcin Stefański, rozgrywający beniaminka pierwszej ligi z Kalisza. Jego trafienie trzy sekundy przed końcem pojedynku ustaliło wynik na 32:32 i zapewniło drugi punkt Szczypiornu.

- Cieszę się ogromnie, że mi się to udało. Rzuciłem tak jak chciałem i trafiłem - opowiada o decydującej akcji, która wcale nie była łatwa. Gracz rzucał z ostrego kąta, a mimo to zdołał umieścić piłkę obok nogi bramkarza śląskiej siódemki, który popełnił błąd. - Bramkarz mógł ustawić się zdecydowanie lepiej, ale nie uzależniam wyniku od tylko tej jednej akcji. Szans na zwycięstwo mieliśmy zdecydowanie więcej i wcześniej powinniśmy rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść - przyznał trener Olimpii, Sławomir Szenkel.

Rozgrywający ekipy Bruno Budrewicza, komplementował po meczu ekipę rywala i przyznał, że punkt wywalczony z śląskim potentatem zbuduje atmosferę pośród jego kolegów. - Drużyna z Piekar to bardzo doświadczona ekipa, której średnia wieku to grubo ponad 30 lat. Wielu z zawodników grało w ekstraklasie i to ze sporymi sukcesami, dlatego wywalczony punkt jest tym bardziej cenny - przyznał.
 
Drużyna z najstarszego miasta w Polsce nie może narzekać na początek zmagań na zapleczu Superligi, ale Budrewicz zdaje sobie sprawę, że to dopiero początek poważnej gry. - Pierwsza liga rządzi się swoimi prawami. Tutaj nie ma już sytuacji, gdzie wygrywa się regularnie różnicą 10 bramek. Każde trafienie jest na wagę złota, dlatego cieszymy się z tego remisu - kończy.

Źródło artykułu: