Szczypiorniści Juranda idą do sądu

Trwa niekończąca się opowieść z prezesem Juranda Ciechanów w roli głównej. Okazuje się, że Jerzy Niewiadomski nie chciał płacić swoim zawodnikom.

Według naszych informacji problemy z wypłacalnością klubu zaczęły się na początku roku. W lidze Jurand radził sobie całkiem nieźle, bo wygrał dwa spotkania z rzędu. Ochotę do gry zawodnikom odebrał jednak prezes Jerzy Niewiadomski.

- Prezes klubu traktuje zawodników, jak pracowników zatrudnionych na "czarno"! - nie kryje oburzenia Michał Prątnicki. - Gdyby mógł to nie płaciłby nam w ogóle. Kasa w Jurandzie to raczej sprawa wirtualna. Trzeba mieć dużą głowę, żeby to wszystko zrozumieć. Jak się nie podoba to rozwiązujemy kontrakt - to było jego ulubione powiedzenie - dodaje były kapitan ciechanowskiej drużyny.

Jak dowiedzieliśmy się klub nadal ma zaległości płacowe względem zawodników. - Ale nie chodzi o kwotę, tylko o fakt, jak prezes nas traktował - podkreśla Prątnicki, który podobnie jak reszta zespołu poszuka sprawiedliwości w sądzie. - Żal tułać się po sądach z klubem, w którym spędziło się tyle lat, ale innego rozwiązania nie ma.

O tym, że Jurand Ciechanów nie zagra w pierwszej lidze informowaliśmy przed kilkoma dniami. Nieudolnością działaczy nie jest zaskoczony Prątnicki.

- W głębi serca wierzyłem, że praca jaką wykonaliśmy przez tyle lat nie zostanie od tak zmarnowana i zaprzepaszczona. Spadek z Superligi to nie koniec świata, a bagaż doświadczeń. Trzeba umieć to docenić, ale osoba zarządzająca nie ma o tym zielonego pojęcia. Żal patrzeć na to, jak piłka ręczna w Ciechanowie została zniszczona przez pana prezesa - mówi nowy gracz Siódemki Miedź Legnica.

Prezes Niewiadomski podpadł kibicom i zawodnikom. Większa część zarządu klubu też powoli zdaje się tracić cierpliwość. - Koniec ery Niewiadomskiego nastąpi we wrześniu na walnym zebraniu - powiedział nasz informator.

Źródło artykułu: