Karpiński: Mam pretensje do dziewczyn

KS AZS AWF Gardinia Wrocław w meczu rewanżowym na własnym parkiecie będzie musiał odrobić trzy bramki straty z pojedynku w Olkuszu. Mimo wszystko nadal to ekipa, która występuje w Superlidze jest faworytem tej rywalizacji. Trener Karpiński miał jednak sporo uwag do swoich podopiecznym po sobotnim spotkaniu.

Szkoleniowiec ekipy z Wrocławia nie krył rozczarowania głównie słabą skutecznością swoich podopiecznych w pierwszym meczu barażowym, w którym rywalem jest SPR Olkusz. Wiara w rozstrzygnięcie tej rywalizacji na swoją korzyść jest jednak w dalszym ciągu niezachwiana nawet w najmniejszym stopniu. - Sprawa jest prosta. Ani przez sekundę nie wątpimy w to, że te zawody rozstrzygniemy na swoją korzyść we Wrocławiu. W moim przekonaniu, gdyby dziewczyny wykorzystały w kontrataku te sytuacje, które sobie stworzyły, to 7-8 bramkami przewagi się powinno tutaj dla nas skończyć. Dlatego też mam do dziewczyn pretensje, bo na tyle je było stać i ten mecz to pokazał. Wierzę, że na "swoich śmieciach" właśnie w tym okolicach przewagi tą rywalizację rozstrzygniemy na własną korzyść - powiedział po spotkaniu Marek Karpiński.

Bezapelacyjną bohaterką sobotniej rywalizacji była bramkarka miejscowych, Marta Wawrzynkowska, która w wielu fragmentach spotkania broniła jak w transie. Innego zdania jest trener AZS-u, który uważa, że to słaba skuteczność rzutowa jego zawodniczek wykreowała na bohaterkę meczu bramkarkę SPR-u. - To jednak były złe rzuty w wykonaniu dziewczyn i tak jak kiedyś powiedział Kulej: "Nie ma dobrych obrońców, są źle trafieni". Niestety źle rzucaliśmy i tak to wyglądało, że teraz Wawrzynkowska jest bohaterką i tu mam pretensję do swoich zawodniczek, bo nie ma prawa przy tylu sytuacjach osiągnąć tak niską skuteczność. To nie jest zasługa bramkarza, tylko zawsze jest wina zawodnika rzucającego, który ma szansę a nie potrafi tego wykorzystać - ocenił szkoleniowiec AZS AWF Gardinia Wrocław.

Wrocławianki zwłaszcza w drugiej połowie sobotniego spotkania łapały dużo dwuminutowych kar. Według trenera Karpińskiego tych kar było zdecydowanie za dużo, a agresywna gra jego podopiecznych nie była w tym przypadku niczym uzasadniona. - W drugiej połowie złapaliśmy trochę niepotrzebnych kar dwuminutowych, bo nie było uzasadnione aż tak twarde granie. Grając w osłabieniu przychodzą nerwy i emocje, głowa się gotuje i stąd pojawiają się błędy - powiedział opiekun ekipy z Wrocławia.

Trener drużyny z dolnego Śląska odniósł się również do atmosfery, jaka panowała na trybunach w trakcie spotkania. Jego zdaniem szczypiornistkom z Olkusza bardzo pomogło wsparcie, jakie uzyskały właśnie ze strony kibiców. - Atmosfera? Fajna. Nie wiem jak jest na innych halach, ale rzeczywiście tutaj drużyna z Olkusza miała to wsparcie ze strony widowni. Cieszymy się, że piłka ręczna jest popularna w takich mniejszych ośrodkach jak tutaj - zakończył trener Karpiński.

Źródło artykułu: