Metamorfoza po przerwie - relacja z meczu KSS Kielce - SPR Lublin

W rewanżowym spotkaniu 1/8 fazy play-off PGNiG Superligi Kobiet KSS Kielce przegrał przed własną publicznością z SPR-em Lublin 24:28. Wicemistrzynie Polski zwycięstwo zawdzięczają bardzo dobrej drugiej połowie, bo po 30 minutach to gospodynie prowadziły 15:14.

Wynik pierwszego spotkania (28:48) nie dawał kielczankom wielkich nadziei na pokonanie zespołu z Lublina. Podopiecznym Zdzisława Wąsa zależało przede wszystkim na odzyskaniu twarzy po kompromitacji sprzed tygodnia. Nie było to jednak łatwe zadanie, bo w szeregach KSS-u zabrakło dwóch podstawowych zawodniczek. Obrotowa Joanna Drabik bierze udział w rozgrywanych w Płocku Mistrzostwach Polski Juniorek, z kolei skrzydłowa Marzena Paszowska doznała kontuzji palca podczas treningu i w nocy przeszła operację.

Problemy kadrowe nie przeszkodziły kielczankom w rozegraniu doskonałej pierwszej połowy. Wprawdzie to przyjezdne zdobyły dwie pierwsze bramki, a ich autorką była Edyty Danielczuk, ale już w 5. minucie gospodynie wyszyły na prowadzenie (3:2). Kielczanki dobrze radziły sobie w defensywie i wyprowadzały skuteczne kontrataki. Nieźle miedzy słupkami spisywała się też Małgorzata Kawka, która m.in. w 7. minucie obroniła rzut karny egzekwowany przez Alinę Wojtas. Początek meczu nieco zaskoczył lublinianki, ale w 11. minucie na tablicy wyników ponownie był remis (5:5). W tym momencie wydawało się, że przyjezdne złapały w końcu właściwy rytm, bo udało im się nawet odskoczyć na trzy bramki różnicy (15. minuta 6:9). W międzyczasie o przerwę musiał prosić szkoleniowiec KSS-u. Uwagi trenera najwyraźniej poskutkowały, bo kielczanki nadal grały bardzo konsekwentnie. Na sześć minut przed zakończeniem pierwszej połowy po bramce Stefki Agovej kielczanki ponownie objęły prowadzenie (13:12). SPR rozbił wszystko, żeby do szatni schodzić z korzystnym wynikiem. W końcówce była nawet szansa na wyrównanie, ale ostatnie słowo należało do miejscowych. Po fantastycznym podaniu do prawego skrzydła bramkę zdobyła Kinga Lalewicz i KSS wygrywał 15:14.

O ile po pierwszej połowie wszyscy w Kielcach mieli głowy podniesione wysoko do góry, o tyle o drugich 30 minutach chyba lepiej byłoby jak najszybciej zapomnieć. Początek znów był obiecujący, bo po dwóch golach najpierw Marty Rosińskiej, a potem Kamili Skrzyniarz, gospodynie prowadziły już 17:14. Potem nastąpił jednak zupełny przestój w ataku. Kolejne akcje przypominały bicie głową w mur. Wysoka obrona SPR-u stanowiła zaporę nie do przejścia. Tymczasem podopieczne Edwarda Jankowskiego rozstrzelały się w najlepsze. Osiem z rzędu bramek spowodowało, że SPR na kwadrans przed końcem prowadził 22:17. Świetnie funkcjonował w tym okresie kontratak lublinianek. Ostatecznie KSS Kielce przegrał z wicemistrzyniami Polski 24:28.

Przyjezdne mają na pewno spore powody do radości, bo zakończyły rywalizację po dwóch meczach, ale już styl gry pozostawia wiele do życzenia. Być może wynikało to ze zlekceważenia przeciwnika, ale w kolejnych meczach SPR nie może już sobie na to pozwolić. Z kolei kielczanki mimo licznych kontuzji pokazały, że potrafią nawiązać walkę z najlepszymi, szkoda tylko, że trudno im utrzymać równy poziom przez pełne 60 minut. Na plus należy ocenić występ rezerwowej Karoliny Młynarczyk. Filigranowa skrzydłowa sprawiała wysokiej defensywie SPR-u duże problemy, rzucając sześć bramek.

KSS Kielce - SPR Lublin 24:28 (15:14)

KSS: Kawka, Muszioł, Kozieł - Lalewicz 2, Piechnik 2 (1), Młynarczyk 6, Kot 1, Rosińska 2, Skrzyniarz 4 (3), Nowak, Agova 7, Woźniak.
Kary: 2 minuty (Skrzyniarz)
Karne: 4/4

SPR: Baranowska, Gawlik - Danielczuk 3, Małek 3 (1), Kocela 1, Wilczek 1, Rola 2, Majerek 6, Wojdat, Stasiak 6, Repelewska 2, Nestsiaruk 1 (1), Figiell, Wojtas 3.
Kary: 8 minut (Danielczuk 2x, Wojtas 2x)
Karne: 2/4

Widzów: 150

Sędziowie: Puszkarski R, Sołodko A.

Komentarze (2)
Siatkarz
11.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie ta półka. 
avatar
Bactrim
11.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Miałem nadzieję po cichu że KSS napędzi stracha Lubliniankom i wyjdzie zwycięsko u siebie- szkoda. Znów powtórka z ubiegłego sezonu.