Paweł Kowalik wykorzystał szansę

Paweł Kowalik zimą wrócił do Puław i już po kilku tygodniach stał się podstawowym zawodnikiem Azotów. Jego przykład to kolejny dowód na to, że Marcin Kurowski poważnie myśli o odmłodzeniu drużyny.

Latem szeregi Azotów zasilili Krzysztof Łyżwa, Piotr Masłowski i Michał Bałwas, a w styczniu do drużyny dołączyli Artur Barzenkow, Mateusz Przybylski i Kowalik. Ten ostatni wrócił do Puław z wypożyczenia do Piotrkowianina. - Chcemy sprawdzić, jak będzie prezentował się na tle innych zawodników - mówił jeszcze na początku stycznia trener Kurowski podkreślając że to, czy 20-latek zostanie w drużynie, zależy tylko i wyłącznie od niego.

Jesienią na prawym skrzydle Azotów grali Dmitrij Afanasjev i Sebastian Płaczkowski, obaj prezentowali się jednak przeciętnie, w sumie rzucili ledwie 27 bramek. W sprawie kontraktu z puławskim klubem kontaktował się Goran Djuricin z chorwackiego Bjelovaru, Kurowski najpierw postanowił dać jednak szansę Kowalikowi, a ten okazję do powrotu wykorzystał znakomicie.

Wychowanek Azotów dobre wrażenie zrobił na Kurowskim już w trakcie sparingów, w otwierającym wiosnę meczu z Orlen Wisłą Płock szansy gry jednak nie dostał. Na parkiecie pojawił się dopiero w spotkaniu z Chrobrym i spisał się na tyle dobrze dobrze, że kilka dni później - gdy puławianie mierzyli się na własnym parkiecie z Nielbą - rzadko siadał na ławce rezerwowych.

- Przeciwko głogowianom zagrał naprawdę fajnie, zarówno w obronie, jak i w ataku. Szansę dostał więc także przeciwko Nielbie, w pewnych momentach troszeczkę nosiły go emocje i brakowało zdrowia, spisał się jednak przyzwoicie i na pewno w kolejnych spotkaniach także będzie dostawał szansę gry na tej pozycji - nie ma wątpliwości trener Kurowski.

Oglądając mecz Azotów z drużyną Dariusza Molskiego momentami można było odnieść wrażenie, że Kowalik ma osobistego szkoleniowca. Żaden inny zawodnik nie otrzymał od Kurowskiego tak dużej ilości wskazówek, trener Azotów szczególną uwagę zwracał na grę swojego podopiecznego w defensywie. - To młody zawodnik i musi się jeszcze dużo uczyć - uśmiecha się szkoleniowiec Azotów.

Na chwilę obecną to Kowalik jest zdecydowanie bliżej podstawowego składu, aniżeli doświadczeni Płaczkowski i Afanasjev. - Najważniejsze, że chce i stara się za wszelką cenę realizować to, co się do niego mówi - wyjaśnia Kurowski. - Wiadomo, że nie wszystko będzie mu od razu wychodziło, ale naprawdę stara się, wkłada w grę i treningi bardzo dużo serca. Umiejętności też posiada, także myślę, że będzie z niego pożytek.

Źródło artykułu: