Zbigniew Markuszewski (trener SPR Chrobry Głogów): Wynik nie jest sprawiedliwy, ponieważ my graliśmy bardzo źle. Wchodziliśmy w to spotkanie przez 30 minut i to jest najbardziej przykre. Pierwsze minuty zagraliśmy tragicznie, jakbyśmy wcale na tym meczu nie byli. Zabrze rzucało z pozycji, z których juniorzy nie powinni oddawać rzutu, a tu wpadały takie bramki. Zwyczajnie graliśmy źle taktycznie. To co było ustalone, umówione nie pojawiło się w naszej grze. W drugiej części odjechaliśmy na 2 bramki i wydawało się, że mecz jest ułożony. I znowu poczuliśmy się zbyt pewni. Zagraliśmy nonszalancko, na prostych błędach. Niestety nie mammy zawodnika, który potrafi sam zagrać na zwodzie i długo rozgrywać w ataku. Musimy szukać innych, szybszych akcji. Przede wszystkim takich, które mamy umówione. A zagraliśmy zupełnie inaczej i szkoda, bo ten mecz mógł być nasz. Zabrze zrobiło niesamowite transfery i jest niezwykle silne. Jednak my też nie mamy się czego wstydzić i jeśli tylko zagramy swoją grę to jest ok. Tym razem za dużo błędnych, indywidualnych decyzji. Taka sama sytuacja była w Puławach. Na pewno brakuje nam człowieka, który byłby dowódcą na boisku. Za tydzień jedziemy do Legnicy i jeśli będzie podobnie jak dzisiaj, to przegramy. Za mało w nas agresji, gramy indywidualnie, nie pomagamy sobie. Tak grając to z każdym będziemy mieć problem.
Marek Świtała (SPR Chrobry Głogów): Walczyliśmy, ale zdecydowanie przespaliśmy pierwszą połowę. Słabo zagraliśmy w obronie. Przeciwnik wchodził z 6 metrów i nie daliśmy szans na obronę bramkarzom. W drugiej połowie poprawiliśmy ten element i stąd remis. Prawdę mówiąc powinniśmy wygrać ten mecz. Zabrakło chłodnej głowy. Jeśli rzuciłbym kontrę, Paweł dołożyłby ze skrzydła to byłoby po meczu. Wtedy 2 punkty należałby do nas. Zabrze to dobry zespół, ale składy mamy równorzędne. Widać, że poza Płockiem i Kielcami liga jest niesamowicie wyrównana. Wystarczy spojrzeć na wyniki. Legnica miała bardzo skład, odszedł trzon, a oni wygrywają. Nie ma słabeuszy. Z każdym trzeba wylać sporo potu, żeby zdobyć choćby punkt.
Bogdan Zajączkowski (trener NMC POWEN Zabrze): Obydwa zespoły grały o zwycięstwo. Skończyło się zasłużonym remisem. Każdy zespół miał jakieś plusy i minusy, dlatego wynik uważam za sprawiedliwy. W pierwszej części zespoły sobie postrzelały. W drugiej zatrzymał nas Sebastian Zapora. U nas dobrze bronił Kicki. Każdy zespół jest bogatszy o punkt, ale chyba nikt nie jest do końca usatysfakcjonowany.
Vitalij Nat (NMC POWEN Zabrze): W pierwszej połowie odskoczyliśmy na 4 bramki. Później Chrobry doskoczył. W drugiej części taka karuzela się pojawiła. Raz my prowadziliśmy, raz oni. Remis jest sprawiedliwy i bardzo cieszymy się, że wywieźliśmy punkt z bardzo trudnego terenu. Lepiej zremisować niż przegrać jedną bramką. W pierwszej części tak u nas jak i u nich trochę pechowe piłki wpadały. Bramkarze dotykali piłek, ale mimo wszystko wpadały do bramki. Później u nich Zapora zaczął bronić. Nam bardzo pomógł Sebastian Kicki. Wiadomo, że jak bramka pomaga to i w ataku jest łatwiej.
Łukasz Stodtko (NMC POWEN Zabrze): Przez cały mecz graliśmy gdzieś koło remisu. W pierwszej części obie ekipy grały bez obrony, bo wynik był bardzo wysoki. W drugiej obrona zaskoczyła. Remis jak najbardziej sprawiedliwy. Każdy walczył o 2 punkty, a remis nas podzielił. Przyjechaliśmy tu wygrać, bo w lidze nie ma zbyt wielu zespołów, które z góry są faworytem. Na pewno lekka przewaga dla gospodarzy, którzy mają za sobą kibiców. W tym roku nie raz mecze pokazały, że nieważne gdzie i z kim się gra. Oprócz Kielc z każdym można powalczyć. Mecz dla kibiców był pełen emocji. Mogą być zadowoleni. Grałem trochę w Głogowie, ale nie chciałem nic udowadniać. Zależało mi na dobrych zawodach i zwycięstwie mojego klubu. Początek był dobry, później poszło gorzej. Ale nie patrzę na własne statystki. Liczy się wyłącznie sukces całego zespołu. Może nie jesteśmy bardzo zadowoleni, ale cieszy jeden punkt.