Spotkanie między elblążankami, a wrocławiankami przyciągnęło na trybuny samego szkoleniowca reprezentacji Polski Kima Rassmusena, który uważnie przyglądał się potencjalnym kadrowiczkom. Do notesu Duńczyka trafiło z pewnością kilka nazwisk piłkarek gospodyń, które bardzo szybko przejęły inicjatywę na parkiecie i narzuciły przeciwniczkom własny, bardzo skuteczny styl gry.
Choć pierwsze na dwubramkową przewagę ,dzięki golom Lidii Żakowskiej i Ewy Perek, wyszły przyjezdne, to już po kilku minutach tablica świetlna wskazywała prowadzenie Startu 3:2. W początkowym okresie gry obie drużyny szły łeb w łeb, ale to EKS notował minimalną przewagę. W 16 minucie elbląskie szczypiornistki po raz pierwszy zdobyły trzybramkową przewagę. Ważny dla losów spotkania celny rzut oddała Paulina Wasak, który pokonała bramkarkę gości w momencie, gdy gospodynie grały w osłabieniu. Od tego momentu sukcesywnie piłkarki z Elbląga powiększały swoją dominację na boisku, a rezultat meczu dawał coraz więcej radości fanom miejscowej drużyny. W 23 minucie Hanna Sądej podwyższyła wynik na 13:8, a tuż przed przerwą atomowym rzutem przypomniała o sobie Agnieszka Wolska, która wróciła na parkiet po ciężkiej kontuzji. Doświadczona rozgrywająca pokazała, że powoli odbudowuje formę i będzie atutem Startu na wiosnę. Na przerwę piłkarki Startu schodziły prowadząc 16:8.
Roszady w taktyce i składzie wrocławianek nie pomogły odrobić strat w drugiej odsłonie gry. Wysoka obrona co prawda utrudniła konstruowanie akcji ofensywnych EKS-u, ale Akademiczki nie potrafiły wykorzystać nadarzających się okazji do odrobienia strat. Warto zauważyć, że bardzo dobrze w defensywie prezentowały się piłkarki z Wybrzeża, które odnotowały kilka udanych bloków. Swój dzień miała także golkiperka Startu Agnieszka Kordunowska, a i przysłowiowe szczęście nie opuszczało gospodyń tego meczu. Szczypiornistki z Południa często pechowo trafiały w słupki, a piłka momentami balansowała na linii bramkowej. Niemoc szczypiornistek z Dolnego Śląska trwała, a w 33 minucie Wioleta Janaczek po raz pierwszy dała Startowi na dziesięciobramkowe prowadzenie. We wrocławskiej ekipie od czasu czasu poderwać koleżanki do boju próbowała Martyna Rupp, ale zdobywane przez nią bramki nie wystarczyły by dogonić Start. Dość dobrze prezentowała się także Lidia Żakowska, która nękała elbląską obronę aktywną grą w ataku.
O ile wrocławianki miały problemy z przeforsowaniem formacji defensywnej podopiecznych trenera Gościńskiego, o tyle te drugie wyzbyły się problemów ze skutecznością, które były zauważalne w meczach jesiennych. Efektem tego była bramka Agnieszki Szliji w 50 minucie, która zmieniła wynik na 31:16. Ostatnie dziesięć minut nie zmieniło oblicza całego meczu. Zawodniczki z Elbląga zagrały skoncentrowane do końca, a AZS AWF Wrocław myślał już o powrocie do domu i rehabilitacji w kolejnym spotkaniu. Wynik ustaliła Małgorzata Król i tablica po ostatnim gwizdku arbitrów pokazywała rezultat 36:23.
Start Elbląg - AZS AWF Gardinia Wrocław 36:23 (16:8)
Start: Kordunowska, Kędzierska – Frąckiewicz, Szott 2, Sądej 7 (4/5), Wasak 6, Cekała 6, Wolska 5, Janaczek 3, Aleksandrowicz 2, Grudka, Konefał 1, Ocalewicz, Jałoszewska, Maksymiuk, Szlija 4.
Kary: 10 min. (Aleksandrowicz, Cekała, Wasak, Janaczek, Maksymiuk).
AZS AWF Wrocław: Olejnik, Skota – Boczkowska, Wojt, Żakowska 7 (3/3), Tracz, Grądowa 1, Wesołowska (0/1), Pietras, Wiertelak 2, Łukasik, Rupp 3, Król 2, Antoszewska 2 (1/1), Wynnyk 2.
Kary: 2 min. (Wiertelak).
Widzów: ok. 400.