Janusz Szymczyk: To przerosło moje wyobrażenia

W 14. kolejce Superligi kobiet największa niespodzianka miała miejsce w Chorzowie, gdzie Ruch pokonał faworyzowany Vistal Gdynia. Niebieskie wygrały jednak zasłużenie o czym świadczą słowa zawodniczek Ruchu i Vistalu.

Spotkanie lepiej rozpoczęły gdynianki, które osiągnęły trzybramkowe prowadzenie. Z czasem jednak to chorzowianki doszły do głosu i już nie oddały prowadzenia. - Nie spodziewałyśmy się takiego wyniku, aczkolwiek wiedziałyśmy, że Ruch chce zrobić na nowy rok niespodziankę i że się bardzo na ten mecz nastawiają. My natomiast nie realizowałyśmy przedmeczowych założeń, szczególnie w obronie. Po raz kolejny było dużo dograń do koła, które kończyły się bramkami - mówiła po meczu Katarzyna Koniuszaniec.Po meczu swojego zadowolenia nie krył trener chorzowskiej ekipy - Wynik jest wspaniały. W drugiej połowie prowadziliśmy dziesięcioma bramkami i to już przerosło nawet moje wyobrażenia. Gratuluję swoim podopiecznym tego zwycięstwa. Być może Vistal zagrał dziś słabszy mecz, ale to jest ich problem. Nasze dziewczyny zagrały dziś bardzo dobrze i gratuluję im. Zasłużyły moje podopieczne po tym meczu na szacunek na pewno. Dziewczyny po tych meczach pucharowych uwierzyły, że można z tym przeciwnikiem wygrać i ku mojej uciesze wygrały - komentował na gorąco Janusz Szymczyk.Chorzowianki do zwycięstwa poprowadziła Karolina Jasinowska, która zdobyła sześć bramek i wywalczyła podobną ilość rzutów karnych, które pewnie wykorzystywała Kinga Polenz. - Zagrałyśmy zespołowo zarówno w ataku jak i obronie. Świetnie broniła też Monika Wąż. Początek może nie należał do nas, ale potrafiłyśmy się spiąć i to jest najważniejsze. Miałyśmy ciężkie treningi w przerwie między świętami, ale to dziś zaprocentowało - komentowała obrotowa Ruchu.Po meczu zadowolony wiceprezes Ruchu żartował, że cieszy się, że do Chorzowa wreszcie zawitał Duńczyk. Nawiązał tym samym do swojej wypowiedzi sprzed świąt Bożego Narodzenia, w której składał zaproszenie dla Kima Rasmussena na mecz do Chorzowa. Zdziwieni dziennikarze dopytywali czy rzeczywiście trener polskiej reprezentacji był na meczu. - No jak to? Przecież był Duńczyk Thomas Orneborg. Szkoda, że nie było dziś Rasmussena, bo zobaczyłyby jak nasze zawodniczki przyćmiły występy kadrowiczek z Gdyni. Mam nadzieje, że chociaż w Polsacie Sport będzie nasze mecze oglądał - zakończył Krzysztof Zioło.

Komentarze (0)