Szczypiornistom Nielby, pomimo osłabienia spowodowanego grypą jelitową, udało się w minionej kolejce PGNIG Superligi zremisować na własnym parkiecie z Orlen Wisłą Płock. - Przed samym spotkaniem umówiłem się z zawodnikami, że jeśli któryś poczuje się źle, to natychmiast poprosi o zmianę. Nie chcieliśmy, aby dokonywane były na ostatnią chwilę. Prosiłem także, aby zbyt ostro nie rozpoczynali rozgrzewki, ażeby się po prostu nie zajechać. Taktycznie mieliśmy zespół Orlen Wisły rozpracowany dużo wcześniej. Tylko nasz plan z wiadomych powodów nagle się zawalił. Bałem się, że z jego realizacją będzie kiepsko. Powiedziałem zawodnikom, że walczymy tyle, na ile wystarczy nam sił. Dawałem wszystkim pograć, tak aby nikt się nie zabił. Sądzę, że wszystkim grało się trudno. Na parkiecie chłopcy wyglądali jak cienie. Czapki z głów, że wyszli na boisko i zagrali tak dobrze - wyjawił Dariusz Molski.
Pod nieobecność Marka Kubiszewskiego świetne zawody rozegrał w wągrowieckiej bramce Norbert Witkowski. Czy narodził się w Wągrowcu nowy talent? - Spokojnie. Jeśli się narodził, to już jest. Kontrolujmy jednak jego rozwój. Jeżeli ma się uczyć, dajmy mu spokojnie pracować. Norbert znalazł się w "Siódemce kolejki Superligi Mężczyzn" portalu SportoweFakty.pl. Media posiadają ogromną siłę. Mogą uczynić dużo dobrego, ale też i sporo złego. Dlatego prosiłbym o umiar i spokój. Nie wychwalajmy go ponad miarę. Na pewno Norbert zasługuje na pochwalę. Nie róbmy jednak z niego jakiegoś bohatera narodowego. Niech się rozwija - ma czas. Nie chciałbym, aby się zakrztusił... Nie zagrałby tak dobrze, gdyby nasza obrona nie funkcjonowała z Orlen Wisłą tak znakomicie - oceniał pierwszy szkoleniowiec MKS-u.
Żółto-czarni przygotowują się obecnie do sobotniego spotkania ligowego z Zagłębiem Lubin. Będzie to już ostatni sprawdzian nielbistów w tym roku. - We wtorek rano spróbowaliśmy zrobić normalny trening. Nie udało się to do końca. Zajęcia nie zostały zrealizowane tak jak chciałem. Popołudniu tego samego dnia znowu zaburzony został system treningowy. Przypłaciliśmy to kontuzją Rafała Przybylskiego, który zaliczył bardzo bolesny upadek i znalazł się w szpitalu. Na szczęście jest już w domu i kości ma całe. Jeżeli od środy się nie zmobilizujemy, to nie mamy co liczyć na zwycięstwo z Zagłębiem. W sobotę mieliśmy formę. Jeżeli nie zostaliśmy wyjałowieni po chorobie, to w tydzień nie da się zgubić tej dyspozycji. O formę jestem więc spokojny. Bardziej się martwię o koncentrację. We wtorek na treningu po prostu jej nie było. W środę przeprowadzę rozmowę z zawodnikami. Muszę ich zmobilizować, aby nadgonili stracony czas i skoncentrowali się. Potrzebujemy kolejnych punktów - tłumaczył po wtorkowym treningu Dariusz Molski.